Legnica: Fikcyjne badania w zakładzie sztucznej inteligencji
Legniccy prokuratorzy kończą śledztwo w sprawie projektów badawczych prowadzonych przez Politechnikę Wrocławską i kierują do sądu akty oskarżenia przeciwko 10 osobom.
Zdaniem śledczych grupa działająca pod kierunkiem profesora Adama J. wyłudziła od uczelni i resortu nauki przynajmniej 1 750 000 zł. Adam J. (od 2001 r. Kierownik Zakładu Sztucznej Inteligencji i Projektowania Algorytmów w Instytucie Informatyki, Automatyki i Robotyki Politechniki Wrocławskiej) w ciągu ośmiu lat potwierdził wykonanie badań w sześciu projektach, mimo że było to nieprawdą - podkreśla Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
- Nie mamy żadnych wątpliwości, że Adam J. był mózgiem całej operacji i że to głównie on przywłaszczył większość pieniędzy pochodzących z tych projektów. Natomiast osoby z którymi podpisywano umowy cząstkowe - mówimy o nich "figuranci" - te pieniądze zwracały osobiście Adamowi J. lub jednemu z kierowników danego projektu - wyjaśnia Liliana Łukasiewicz.
W gronie oskarżonych znajdują się nie tylko pracownicy Politechniki, ale nawet niezwiązani z uczelnią krewni Adama J., bo ich nazwiska również znalazły się na liście płac. Głównemu oskarżonemu grozi kara do 15 lat więzienia. Pozostali oskarżeni mogą spędzić za kratami nawet po 10 lat.
66-letni prof. Adam J. już usłyszał zarzuty. Część z nich dotyczy wyłudzenia ponad 1 750 000 zł, stworzenia lub przynależności do organizacji przestępczej, oszustwa, a nawet stworzenia stałego źródła dochodów z przestępstwa. Projekty zlecał resort nauki, a naukowcy zapewniali, że je realizują. (Fot. Wikipedia/SPUTNIK 1)
- Wyniki badań były fikcją, albo zostały skradzione - dodaje Liliana Łukasiewicz. - Takich plagiatów dopuścili się co najmniej trzej uczestnicy oszustw. Ponieważ prace cząstkowe nie były wykonywane, aby rozliczyć te projekty badawcze, trzech kierowników - między innymi Adam J. - dopuścili się plagiatów w stosunku do prac magisterskich, prac doktorskich lub też innych projektów - mówi również Łukasiewicz.
Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że mózgiem grupy przestępczej był Adam J. To jemu przypadła w udziale największa część zysków. Teraz grozi mu kara do 15 lat więzienia.
Z aktu oskarżenia(całą treść można znaleźć TUTAJ)
"(...) Głównym organizatorem procederu był Adam J. (...) Z racji zasiadania w różnych gremiach naukowych, w tym instytucjach zajmujących się przeprowadzaniem konkursów na przyznawanie projektów badawczych w dziedzinie informatyki, oskarżony miał dużą wiedzę na temat tego, jak grant zdobyć, jak też znał osoby mające wpływ na podejmowanie decyzji rozstrzygających o ich przyznaniu.
Ww. bardzo często pozyskiwał dla projektu osoby z dużym dorobkiem naukowym, które wpisywane były jako jego uczestnicy na etapie rozstrzygania konkursu, a następnie już po przyznaniu grantu osoby te „znikały”, a na wykonanie prac cząstkowych umowy podpisywano z „figurantami” – osobami, które badań nie wykonywały i nie posiadały merytorycznego przygotowania do sporządzania raportu w dziedzinie, której dotyczyła umowa.
(...)Zarzuty oszustwa i wyjaśnienia oskarżonych Kierownikami poszczególnych projektów byli: Adam J. (l. 66), Maciej L. (l. 41), Tomasz K. (l. 39), Mateusz G. (l. 36), Radosław R. (l. 36), Andrzej K. (l.37).
Ww. oskarżono o oszustwo, czyli wyłudzenie pieniędzy z poszczególnych projektów. Ww. wiedzieli, że prace będące przedmiotem zlecenia nie zostały wykonane lub wykonała je inna osoba, a zatem, że umowa nie została zrealizowana, a pieniądze nie powinny być wypłacone.
W śledztwie dwa projekty zakwestionowano w całości. Pozostałe wykonano w mniej więcej 30-40 %. Kwota wyłudzenia pomniejszona została o te prace.
Zarzuty pomocnictwa do oszustwa usłyszały również 36-letnia Maria K. oraz 31-letnia Agnieszka R. - żony kierowników dwóch projektów, które miały świadomość nieuczciwości procederu, a dodatkowo podpisały umowy na wykonanie prac cząstkowych, których w rzeczywistości nie sporządziły.
Radosław R. i Andrzej K. oraz ich żony przyznali się do popełnienia przestępstw i złożyli obszerne wyjaśnienia. Pozostali oskarżeni nie przyznali się do stawianych zarzutów, przy czym Maciej L. wprawdzie nie przyznał się do winy, jednakże złożył wyjaśnienia przed stawiając stosunki panujące w
Zakładzie kierowanym przez Adama J., które w zasadzie potwierdzają tezy przedstawione przez prokuratora w akcie oskarżenia.
W śledztwie prokuratura uzyskała opinię biegłego z zakresu patologii nauki i ochrony własności intelektualnej, z której wynika, że 3 z 6 kierowników projektów badawczych w celu rozliczania grantów dopuszczało się plagiatów, a zatem przypisywało sobie autorstwo cudzych prac naukowych lub ich fragmentów (np. prac magisterskich lub doktorskich). Byli to Adam J., Tomasz K. i Maciej L Usłyszeli oni dodatkowo zarzuty popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie praw autorskich."
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.