Porażka Śląska. Wrocławscy koszykarze nie zdobyli Koszalina
Początek był niezwykle wyrównany. Na minimalnym prowadzeniu był Śląsk lub na tablicy świetlnej widniał wynik remisowy. Koszalinianie uzyskali pierwsze punkty przewago dopiero w piątej minucie. Od tego momentu jednak zanotowali świetną serię i odskoczyli na 17:10. Trice i Gabiński zapewnili jednak przyjezdnym udany finisz kwarty. Po 10. minutach mieliśmy remis 19:19.
Pierwsze akcje drugiej odsłony to popisy duetu podkoszowych akademików: Szewczyk - Mielczarek. Po trzech akcjach koszalinianie prowadzili nawet 27:19. Na trzy minuty przed przerwą po rzucie Pacochy było 33:25. Kibice Śląska liczyli na powtórkę z pierwszej kwarty, czyli udany finisz. Tym razem jednak świetną końcówką popisali się gracze debiutującego na ławce trenerskiej AZS Flevarakisa. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili aż 40:29.
Przerwę lepiej wykorzystał opiekun gości. Choć na efekty trzeba było nieco poczekać. Dopiero na 5 minut przed końcem kwarty prowadzenie AZS było mniejsze niż 10 punktów. Jak jednak wrocławianie złapali swój rytm to nie pozwolili akademikom na wiele. Dużo jakości dał Wiśniewski. A kwartę rzutem za trzy wykończył Trice. Śląsk przegrywał tylko 51:53.
Ostatnia odsłona meczu to prawdziwa wojna nerwów. Wydawało się przez moment, że Śląsk nie odda wygranej. Był drużyną zdecydowanie przeważającą. Świetną serię zanotował Dłoniak. Wrocławianie prowadzili nawet 60:55. Szybko jednak nastąpiła zamiana ról. Woods trafił za dwa i akademicy odskoczyli na dystans pięciu punktów. Drużyna AZS w ostatnich sekundach zachowała więcej krwi i wygrała niezwykle ważny dla końcowego układu tabeli mecz.
AZS Koszalin - Śląsk Wrocław 69:64 (19:19, 21:10, 13:22, 16:13)
AZS: Woods 17, Pacocha 11, Szewczyk 9, Radenović 8, Mielczarek 6, Dąbrowski 6, Swanson 6, Austin 4, Stelmach 2.
Śląsk: Trice 15, Dłoniak 12, Mladenović 11, Radivojević 11, Wiśniewski 6, Ikowlew 4, Gabiński 3, Tomaszek 2, Kinnard 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.