Chodnikus, czyli wrocławscy rowerzyści w "powodzi łez"
"14 minut dojazdu z biura do domu we #Wrocław tak bardzo rowerowy..." - napisał pod swoim filmem Tomek Mroczko. Sama filmowa groteska trwa nieco ponad 3 minuty. Ale to wystarczyło, by wytknąć cyklistom najjaskrawsze przypadki łamania zasad ruchu drogowego oraz po prostu dobrych obyczajów.
Mamy zatem jazdę po chodniku, jazdę po przejściu dla pieszych (mimo specjalnego przejazdu dla rowerów), przejazdy na czerwonym świetle, zajeżdżanie drogi innym miłośnikom jednośladów oraz... deser z pieszymi, czyli znów rajd po chodniku, ale tym razem slalomem. Wszystko zostało opatrzone podpisami (m.in.: Chodnikus, Przejścios Crossus czy Zielona Sakiewka) i wzbogacone "Lacrimosą" (dosł. powódź łez) fragmentem pieśni "Dies Irae" (łac. Dzień gniewu).
Czy takie uogólnienia są fair? Czy tylko rowerzyści zasługują na publiczną krytykę - nawet w formie satyrycznej. Sam autor filmu stara się odpowiadać na te pytania. Gdy tylko pod jego produkcją ukazał się niepochlebny dla cyklistów komentarz:
cyt. "Nic tak jednak nie irytuje jak rowerzysta ścinający zakręty, najlepiej na skrzyżowaniach i przejazdach rowerowych i rowerzysta zajeżdżający drogę kiedy czeka się na zielone na przejeździe..."
zareagował w następujący sposób:
Obejrzyjcie film i przeczytajcie wywiad z Tomkiem Mroczko (pod filmem). A ponieważ wiosna już w pełni i na ulicach pojawiło się więcej jednośladów, zapraszamy do udziału w ciągle żywej dyskusji na temat rowerzystów, pieszych, kierowców i ich symbiozy - bądź jej braku...
TOMEK MROCZKO - 33-letni projektant UX/UI, czyli jak sam mówi "trochę taki grafik, któremu nie trzeba mówić co ma zrobić". Ma żonę i trójkę dzieci.
MZ: Jak odbierać Twój film? Z jednej strony podniosła atmosfera i pieśń żalu, z drugiej karykaturalne "tabliczki" przyczepiane rowerzystom. Groteska przemieszana z "obiektywną" relacją.
TM: Zgadza się. Ten klip to subiektywne "studium przypadku". Dies irae, czyli tekst żałobny świetnie pasuje do groteskowych epitafiów. Jazda na czerwonym świetle bez strefy zgniotu. Death Wish my friend. Spójrz na liczbę śmiertelnych wypadków z udziałem rowerzystów, obejrzyj jeszcze raz film i odpowiedz sobie na pytanie, czy to kierowcy są odpowiedzialni za wszystkie te statystyczne zgony. Tutaj rozchodzi się o intencje i przekonania. Chyba nie sądzisz, że Pan Zielona Sakiewka - Cerwone Światełko nie miał intencji przejechać na "głębokiej zieleni"? Założę się o trzy kilo cebuli, że według niego tak naprawdę nic się nie stało. No stało się? Nie. Nikt nie ucierpiał więc o co całe te gwałtu rety, olaboga. No, ok. Zapomnij w takim razie o równych prawach na drodze. Jeśli samochody stają na czerwonym, a Ty możesz jechać, to to nie ma nic wspólnego z równością. Wyłączę z tego Chodnikusa, który często jest podyktowany lękiem, a nie brawurą. Rozumiem ten lęk i na własnym przykładzie wiem, że można go przezwyciężyć.
W komentarzu pod filmem bronisz ogółu, ale piętnujesz indywidualnych "złoczyńców". Co sądzisz o wrocławskich cyklistach?
Nic nie sądzę o wrocławskich cyklistach. Zresztą rzecz się ma podobnie z wrocławskimi kierowcami. Każdy człowiek zachowuje się inaczej i wsypywanie ich do jednego wora nie jest najlepszym pomysłem.
Często jeździsz na rowerze? Zdarza Ci się popełniać takie błędy? A jeśli tak, to dlaczego je popełniasz, z czego wynikają?
Okazjonalnie używam samochodu, głównie w sytuacjach, w których wiozę gdzieś dzieciaki lub jadę na większe zakupy. Na co dzień auto zostawiam jednak pod domem. To rower jest moim głównym środkiem transportu. Szybki, niezawodny i wszechparkowalny. Czy popełniam błędy? Pewnie. Wiele razy bardzo głupie. Mam świadomość własnych ograniczeń, ale zdarza mi się o nich zapominać. Dlaczego? Brak koncentracji. Zmęczenie. Brak umiejętności. Powodów jest całe mnóstwo.
Jak to naprawić? Co musiałoby się stać, żeby kierowcy, rowerzyści, motocykliści, piesi przestali na siebie ujadać?
Tutaj nie pomoże infrastruktura, ani kary, ani szkolenia, ani obowiązkowe OC czy co tam jeszcze byś sobie wymyślił. Może to naiwne. Moim zdaniem rozwiązaniem jest wzajemny szacunek.
Czy Wrocław jest miastem przyjaznym dla rowerzystów?
Kurcze, nie lubię takich pytań. Z jednaj strony widzę masę absurdów, z drugiej zauważam pozytywne zmiany. Wiesz, samo narzekanie jeszcze niczego nie rozwiązało. Za krytyką muszą iść konkretne działania i widzę, że Wrocław te działania podejmuje. Czasami nieudolnie, czasami wręcz absurdalnie, ale widzę starania. Chcesz konkretów? Zapytaj o nie Daniela Chojnackiego (dop. red. - Miejski Oficer Rowerowy). Gość ma pełen obraz rowerowego Wrocławia. Ja tu się tylko toczę.
Kto stwarza największe zagrożenie w ruchu drogowym?
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.