Czterogwiazdkowe schronisko dla zwierząt w Przylasku
Za niemal milion złotych powstało schronisko dla zwierząt w Przylasku koło Lubania. Działa już czwarty miesiąc. By zwierzęta miały tam dobrze, samo ogrzewanie pochłonęło 100 tysięcy złotych. Gdyby schroniska dla zwierząt miały jak hotele gwiazdki, to by miało co najmniej cztery.
Posłuchaj całego materiału:
Po terenie schroniska dla zwierząt w Przylasku, na rogatkach Lubania, jeszcze niedawno biegali funkcjonariusze straży granicznej. Dawną placówkę odkupił związek gmin Kwisa. Odkupił i przerobił na schronisko dla zwierząt, w którym wszystko jest nowe, wygodne i takie jak trzeba. Prezes spółki komunalnej zarządzającej obiektem, Wiesław Gierus mówi, że o możliwość umieszczania tam zwierząt pytają nawet samorządowcy z odległych Tychów.
- Zwierzęta często mają tu lepiej, niż miały w domach - dodaje Bogdan Mościcki.
Do schroniska trafiają nie tylko zwierzęta porzucone, ale i niemal zagłodzone, przestraszone, czy nawet takie które właściciele próbowali utopić.
- Były szczenięta wyłowione z rzeki przez przypadkowego człowieka. Jeszcze ślepe ktoś chciał utopić i zawinął je w folię. Tak płynęły. Gdy zostały wyłowione jeszcze żyły, ale nie udało się ich niestety uratować- opowiadają pracownicy.
Wiele historii kończy się jednak dużo lepiej. Gdy do schroniska trafił york z Bolesławca, zaczęli się po niego zgłaszać ludzie podając się za właścicieli. Nie wiedzieli jednak nawet czy to pies czy suka.
W końcu york trafił do normalnej adopcji i ma szczęśliwy dom. Mniej szczęścia miał ślepy spaniel, który nowym domem nacieszył się miesiąc. Jego właścicielka oddała go z powrotem uznając, że nie jest w stanie jednak się zwierzęciem zajmować.
Mimo to, w ciągu czterech miesięcy działalności schroniska spośród prawie 250 zwierząt jakie tam trafiły ponad 100 znalazło już nowe domy. Zabiega o to wielu ludzi, w tym Żaneta Kołodziejska, zatrudniona właśnie w tym celu by szukać domów dla czworonogów.
- Kiedyś robiłam to amatorsko- przyznaje- napotkane bezdomne zwierzaki ratowała i szukałam im domu. Tak po prostu.
Obecnie robi to zawodowo. Wspiera ją armia ludzi, bo schronisko w Przylasku inaczej niż wiele innych, jest otwarte na wolontariuszy i po prostu na mieszkańców, którzy nie tylko mogą przyjść i zobaczyć zwierzęta, ale też np. wziąć je na spacer.
- W piątki, soboty i niedziele przychodzą tu dziesiątki ludzi, a niektóre psy są wyprowadzane po kilka razy przez różnych ludzi – śmieje się Żaneta Kołodziejska. - Ci nasi goście sami też wieszają zdjęcia psów na portalach społecznościowych, szukają im domów. To po prostu działa.
Spod Lubania dzięki temu psy trafiają do Wrocławia, a nawet Krakowa czy Warszawy. Kilometry jak widać nie mają znaczenia.
Pracownicy ze schroniska dla zwierząt w Przylasku podkreślają, że wygodne budy, duże wybiegi a nawet ogrzewane pomieszczenia nie zastąpią psom domów.
- Widać jak te zwierzęta chcą przez kraty wyjść do ludzi – mówi Bogdan Mościcki. - Jeśli ktoś nie lubi zwierząt, to zapraszamy do nas. Przejdzie się, zobaczy jak psy czekają na kogoś kto da im serce. Już pewnie nigdy nie przejdzie obojętnie obok takiego zwierzęcia.
Schronisko dla zwierząt w Przylasku nie przyjmuje czworonogów od ludzi, którym się domowy pupil znudził. Realizuje umowy z samorządami, które zgłaszają bezdomne, wałęsające się czworonogi. W sprawach adopcji zwierząt najważniejsze jest dobro psa czy kota. Pod takim kątem dobierana jest do niego rodzina. Później, już po adopcji, pracownicy schroniska odwiedzają zwierzęta w ich nowych domach, by sprawdzić czy wszystko jest tak jak miało być. Nie oddają też psów na łańcuch. Pod żadnym pozorem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.