Szczawno-Zdrój: Chcą zadośćuczynienia po śmierci Oli
Prokuratura uznała, że jedynym winnym zdarzenia był pracownik firmy, która zabezpieczała drzewo. Dawid Włodarczyk, ojciec dziewczynki, mówi, że nie mogą zgodzić się z tym, że gmina nie odpowiada za bezpieczeństwo na własnym terenie.
Wniosek do sądu w tej sprawie ma zostać złożony w ciągu najbliższych tygodni. Włodarczyk dodaje, że z gminy nie dostali żadnej pomocy.
Prokuratura uznała, że jednym winnym tragedii jest pracownik firmy zabezpieczającej drzewa. Zażalenie rodziny na taką decyzję śledczych, kilka dni temu zostało odrzucone.
Do tragedii doszło w sierpniu 2013 roku. Było sobotnie przedpołudnie, słoneczny, bezwietrzny dzień. Nagle potężna lipa odłamała się i upadła wprost na bawiące się na trawniku dziecko. To jedno z najbardziej popularnych miejsc w Szczawnie–Zdroju, w którym często organizowane są imprezy, festyny, koncerty. Dziewczynka zginęła na miejscu, drzewa jeszcze tego samego dnia zostały wycięte, a na trawniku szybko pojawiły się znicze i maskotki. Prokuratorskie śledztwo trwało rok. Ostatecznie zarzuty usłyszał tylko Krzysztof H. , pracownik firmy, która zabezpieczała drzewa w szczawieńskim Parku Zdrojowym. Według śledczych dobrał złą metodę zabezpieczenia potężnego drzewa, a ponadto źle ją zastosował. Mężczyźnie, który nie przyznał się do winy, może grozić nawet pięć lat więzienia. Proces karny się toczy.
Jednocześnie – jak czytamy w komunikacie prokuratury – „W wyniku przeprowadzonego śledztwa prokurator nie zgromadził dowodów, które pozwoliłyby na przedstawienie konkretnej osobie spośród urzędników Urzędu Miejskiego w Szczawnie Zdroju zarzutu, polegającego na niedopełnieniu obowiązków w związku z zaistniałą tragiczną śmiercią dziecka” .
W tym zakresie postępowanie zostało umorzone. Rodzina złożyła zażalenie, które zostało uwzględnione. Prokuratura ponownie zajęła się sprawą, jednak ponownie je umorzyła. Kolejne zażalenie zostało odrzucone przez sąd na początku kwietnia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.