SAME SUKI, czyli feministyczny pornofolk (SŁUCHAJ)
Feministyczny rewolucyjny folk - tak można określić muzykę, którą robią dziewczyny z Samych Suk. Same używają określenia "pornofolk" - pisze Urszula Andruszko z Radia Wrocław Kultura.
Pięć charakternych kobiet z Warszawy, które w swoim graniu wyrażają swój temperament i nie boją się mówić otwarcie o tym, co je boli i o swoich potrzebach (broń Boże – seksualnych!). Mogą prowokować, ale nie to jest ich celem. Chcą po prostu „wyrażać siebie”, a kontrowersje, które momentami wzbudzają, wynikają nie z ich buntowniczej postawy, ale z łamania pewnych obszarów tabu. Ich koncert w Klubie Festiwalowym Przeglądu Piosenki Aktorskiej zaczarował publiczność już od pierwszych nut.
Czerpią garściami z polskiej muzyki ludowej i jak to było za czasów, kiedy za pomocą muzyki opowiadało się o sprawach codziennych, tak i one wypowiadają się o współcześnie dotyczących ich kwestiach. A że są kobietami zaangażowanymi – Magda i Hela spotkały się na manifestacji ekologicznej z okazji przeciwko budowaniu kolejnych elektrowni atomowych w Polsce – i świadomymi – to poruszają też problem miejsca kobiety we współczesnym świecie. Redefiniują jej rolę i wskazują na wciąż obecne nierówności w traktowaniu kobiet i mężczyzn. Pokazują, że to, co dozwolone i akceptowane, często zależy od płci osoby...
„Nie masz na tym świecie chuci sprawiedliwości – kobita ochotna dobrych ludzi złości Chłop zaś może sobie hasać do woli - dobrych ludzi o to głowa nie boli” |
Oprócz suki biłgorajskiej, fideli płockiej, rebabu tureckiego i bębna obręczowego, w ich instrumentarium pojawiają się też zwierzęta – jak to w muzyce rodem ze wsi przystało – kaczka, osioł, krowa, kura i pies...
Mają za sobą pierwszy album pt. "Niewierne, już pojawiły się dwa nowe utwory.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.