O nieudanym przewrocie w dolnośląskim SLD
Jak dowiedziało się Radio Wrocław jeden z liderów lewicy w regionie Marek Dyduch złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnej konwencji partii. Miało na niej dojść do odwołania szefa SLD w regionie, Radosława Mołonia. Marek Dyduch nie zdołał jednak przekonać do swojego pomysłu większości działaczy i rada regionalna odrzuciła jego propozycję.
Oficjalnie o radzie regionalnej SLD działacze nie chcą za wiele opowiadać. Nieoficjalnie politycy przyznają, że było bardzo gorąco. Nie obyło się bez personalnych ataków - Marek Dyduch nie zostawił suchej nitki na Radosławie Mołoniu (obaj na zdjęciu, fot. UMWD), któremu zarzucał m.in., że nie może być dobrym szefem partii skoro pracuje w Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu, w którym rządzi m.in. Platforma Obywatelska.
Radny sejmiku obwiniał też szefa sojuszu w regionie za niepowodzenia w wyborach samorządowych.
SLD straciło siłę w mandatach radnych sejmiku i wypadło z koalicji rządzącej na Dolnym Śląsku. Radosław Mołoń nie pozostał dłużny Markowi Dyduchowi, przypomniał, że radny sejmiku zasiada w radzie nadzorczej spółki skarbu państwa i dostał tę posadę za rządów PO. Po tym poddał wniosek o zwołanie nadzwyczajnego zjazdu partii. Za było jedynie pięć osób, kilkadziesiąt było przeciw.
Marek Dyduch w rozmowie telefonicznej z Radiem Wrocław potwierdził, że chciał konwencji, ale nie chce komentować całej sytuacji. Radosław Mołoń ograniczył się tylko do takiego komentarza:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.