W dolnośląskich górach mieszkają rysie (FILMY)
Mamy dowody na to, że w Karkonoszach i Górach Izerskich zamieszkały rysie. Do niedawna były znajdowane ich ślady. Były też przypadkowe spotkania z ludźmi. Dowody zebrane obecnie nie pozostawiają wątpliwości. W dolnośląskich górach nie tylko pojawiają się, ale na stałe mieszkają rysie, największe europejskie koty, osiągające wielkość owczarka niemieckiego.
Nie wiadomo skąd się wzięły. W ogóle niewiele o nich wiadomo. By dotrzeć do krainy rysia w sercu Gór Izerskich, trzeba brnąć przez kilka godzin w głębokim śniegu, w rakietach śnieżnych. Wielkiego kota właściwie nie można zauważyć, chyba że akurat pilnuje upolowanej zwierzyny.
Artur Pałucki, który realizuje w dolnośląskich górach, zgodnie z decyzją regionalnego dyrektora ochrony środowiska we Wrocławiu, projekt „Presja drapieżnicza na populacje cietrzewia Lyrurus tetrix" montuje automatyczne kamery, które śledzą w dzień i w nocy przemieszczające się zwierzęta. - Najczęściej urządzenia nagrywają ruch gałęzi, rzadziej lisy czy jelenie, ale są wśród nagrań także filmy z wilkami i rysiami – mówi.
Jak wyjaśnia, znalezienie rysia graniczy niemal z cudem, bo to ostrożne zwierzęta, które nie rzucają się do ucieczki gdy wyczują ludzi, a powoli się wycofują lub zamierają bez ruchu. Do tej pory nikt w skuteczny sposób nie badał ich obecności. Znajdowane były głównie ślady ich wielkich łap, odchody albo zabite przez nie zwierzęta. Tropy najłatwiej było znaleźć w śniegu. Widać z nich, że koty znają las świetnie, poruszają się tak, że zawsze trafiają np. na kłodę leżącą nad strumieniem by po niej przejść. Jednak dopiero automatyczne kamery zamontowane w niektórych miejscach okazały się strzałem w dziesiątkę.
- Pierwszego rysia wypatrzyłem na filmie, jak znika z kadru – opowiada przyrodnik. - Dosłownie trwa to może sekundę. To był drugi film jaki w ogóle zarejestrowała kamera. Nie wiadomo dlaczego włączyła się dopiero, gdy zwierzę schodziło z pola obserwacji.
Czeskie opracowanie poświęcone rysiom
(KLIKNIJ W ZDJĘCIE)
Później tych obserwacji było więcej. Był ryś, który szedł za stadem jeleni, ryś który wrócił do zabitego młodego jelenia, a gdy wyczuł obecność ludzi, którzy zamontowali tam kamery, po prostu zabrał łup w zęby i zniknął z kadru.
- To nie są wielkie zwierzęta – tłumaczy Artur Pałucki – ważą od 12 do 35 kilogramów. Jednak mają potężną siłę szczęk i mięśni karku, które umożliwiają im po prostu zabranie zabitego, ciężkiego łupu. Są mądre, ostrożne i świetnie przystosowane do warunków w jakich żyją.
O dolnośląskich rysiach wiemy niewiele. Informacje o odnajdywaniu ich śladów w Karkonoszach i Górach Izerskich pojawiały się już w latach 80. XX wieku. Wcześniej zwierzęta te uznawano za wymarłe, a ostatni ryś miał zostać zabity około 1800 roku.
Skąd się wzięły? Artur Pałucki mówi, że mogły po prostu nie wyginąć, ale prowadzą tak skryty tryb życia, że nikt ich przez lata nie widział. Mogły też przywędrować z populacji wsiedlonej w ramach tzw. reintrodukcji, czyli przywracania gatunku w latach 80-ych XX wieku w zachodniej Europie, albo przywędrować z Karpat. Tyle tylko, że te karpackie są bardziej wyraziście umaszczone niż te nasze. Takie płowe, jak te sfilmowane na Dolnym Śląsku zamieszkują północną część kontynentu. - Dopiero badania genetyczne przyniosą odpowiedzi na niektóre pytania – mówi przyrodnik.
Już teraz wiadomo jednak, że zachodnią część gór zajmują co najmniej dwa duże osobniki i jeden mniejszy. We wschodniej części Karkonoszy też jest jeden mniejszy. Może to być ten sam osobnik, który jest widywany w Górach Izerskich, a może być inny. Pewności nie ma, bo rysie zajmują ogromne rewiry obejmujące nawet 250 tysięcy hektarów. Dla porównania cały Karkonoski Park Narodowy obejmuje ledwie 5,5 tysiąca hektarów.
- Rysie niemal na pewno podchodzą nawet pod duże miasta – przekonuje Artur Pałucki. - Unikają jednak ludzi.
Być może dlatego, że zachowują się jak leśne duchy, samotnie pojawiają i znikają kiedy chcą i gdzie chcą, nadal mogą w dolnośląskich górach cieszyć się wolnością. Marzec to dla nich wyjątkowy czas, czas kiedy szukają partnerów by dochować się potomstwa. W tym okresie podejmują długie wędrówki. Może więc ktoś spotka rysia w czasie wędrówki przez Karkonosze, Góry Izerskie, czy Rudawy Janowickie?
Kilkaset lat temu w dolnośląskich lasach biegały łosie, niedźwiedzie i żbiki. Wiele gatunków zwłaszcza dużych, zostało wytępionych. Mimo tego świat fauny Dolnego Śląska jest nadal bardzo bogaty.
Niedawno do Borów Dolnośląskich wróciły wilki. Jeszcze kilka lat temu przyrodnicy odnotowywali jedynie pojedyncze sztuki przychodzące do nas z Niemiec. Dziś to co najmniej dwie pełne watahy. Rejon ich występowania to okolice Bobru i Kwisy oraz lasy przemkowskie niedaleko Lubina. Szacuje się, że ich populacja rozrosła się już do około 50 osobników.
W sumie w naszym regionie występuje kilkadziesiąt gatunków ssaków. Na uwagę zasługuje introdukowany tu muflon. Rejony jego występowania to Karkonosze, Masyw Śnieżnika, Góry Wałbrzyskie, Góry Sowie i Góry Bardzkie. W dolnośląskich lasach i rzekach można spotkać także m.in. jenoty, szopy pracze, wydry i popielice.
Gatunkiem krytycznie zagrożonym wyginięciem na terenie Dolnego Śląska jest kozica żyjąca obecnie jedynie w masywie Śnieżnika w liczbie kilku sztuk.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.