Zombiaki z Wrocławia podbijają (wirtualny) świat
Od jej premiery minęło ledwie 6 tygodni, a już zagrało w nią prawie 3,5 miliona osób. Gra Dying Light stworzona przez wrocławską firmę Techland podbija światowe rynki gier komputerowych. Ponad 300 specjalistów pracowało nad nią w sumie 3 lata, by wspólnie świętować największy sukces polskiej branży gier. Producent Tymon Smektała nie ma wątpliwości - kiedy włączymy kreatywność i nie wahamy się podjąć trudnych decyzji, powstają rzeczy wielkie:
Dying Light to najlepiej sprzedająca się gra na konsole w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji, Australii i Nowej Zelandii. Jej twórcy już zapowiedzieli, że kolejne pół roku poświęcą pracy nad dodatkami.
Grając w Dying Light przenosimy się do postapokaliptycznego świata pełnego zombie, w którym musimy walczyć o przetrwanie. Fani gier komputerowych są zgodni - gra pochłania bez reszty. Nic dziwnego, że zebrała już ponad 1000 pozytywnych recenzji oraz ponad 50 nagród i nominacji.
To nie jedyne sukcesy w wirtualnym świecie z Dolnym Śląskiem w tle. Pod koniec września pisaliśmy o tajemniczych zakamarkach doliny Red Creek Valley z gry Zaginięcie Ethana Cartera. Magiczny świat stworzyło polskie studio The Astronauts, a za wszystkim stał Adrian Chmielarz, pochodzący z Lubina (tu kończył II LO) projektant i producent komputerowych gier. "Zaginięcie" również zebrało niezłe recenzje i właśnie zostało okrzyknięte przez Brytyjską Akademię Sztuk Filmowych i Telewizyjnych "Najbardziej innowacyjną grą roku”. Ale warto się jej przyjrzeć również z innego powodu. Chociaż baza "Astronautów" została umieszczona w Warszawie, to cała akcja toczy się na Dolnym Śląsku. Jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów jest ta zapora:
Podczas tworzenia grafiki zastosowano tutaj technologię fotogrametrii. Najpierw fotografowano istniejące w realnym świecie miejsca i obiekty (z wielu stron, pod różnym kątem) a następnie przeniesiono je do komputera, by po odpowiedniej obróbce stworzyć wirtualny świat. I tu właśnie mamy drugi (pierwszym jest oczywiście sam Adrian Chmielarz) dolnośląski ślad. Zdjęcia powstawały bowiem m.in. w Pilchowicach. Gracz, przemierzając mroczną dolinę, dociera zatem do Zapory Pilchowickiej, może z duszą na ramieniu przejść po zniszczonym moście kolejowym. Jest też np. Świątynia Wang i cmentarz przy kościółku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.