Odszedł wielki Mistrz radiowego mikrofonu (WSPOMNIENIE)
Ta wiadomość spadła na nas dzisiaj. Bohdan Tomaszewski nie żyje... Niewiarygodne. Nie byłbym w stanie podać na antenie tej informacji. Dobrze, że znalazła się w głównych wiadomościach, bo w serwisie sportowym nie przeszła by mi przez gardło.
Wychowawca wielu pokoleń dziennikarzy i wielki Mistrz radiowego mikrofonu. Cokolwiek bym teraz nie napisał byłoby znikomym skrawkiem tego co zrobił dla Polskiego Radia i dla sportu, który ukochał ponad wszystko.
W latach 1956-80 był sprawozdawcą na dwunastu Igrzyskach Olimpijskich. Jak podkreśla długoletni szef redakcji sportowej Polskiego Radia Henryk Urbaś "dzięki niemu nawet niewidomi widzieli wszystko co dzieje się na stadionie". Takich porównań, opisów, radości ze zwycięstwa i przeżywania goryczy porażki przed nim nie było i po nim już nie będzie.
Prawdziwy mistrz języka polskiego i trudnej sztuki sprawozdawczej. Porywający kibiców, ale także tych, którzy chcieli iść w Jego ślady i dzięki Niemu pokonywali kolejne przeszkody po to by stać się dziennikarzami radiowymi.
Miałem to wielkie szczęście spotkać Pana Bohdana w 2003 roku. To były wakacje, a ja dzięki ogromnej życzliwości red. Henryka Urbasia mogłem odbyć praktyki w redakcji sportowej Polskiego Radia.
Któregoś dnia w pokoju redakcyjnym pojawił się On. Chodziło o jakieś radiowe nagranie. Jego obecność budziła ogromny szacunek i respekt, ale nie był niedostępny. Poświęcił mi kilka minut i jak dziś słyszę w ustach jego pytania: "Jak pan postrzega sport? Co w sporcie jest dla pana najważniejsze?"
To była lekcja Wielkiego Mistrza. Szacunek był ogromny, ale z drugiej strony miałem przekonanie, że rozmawiam z kimś, kto patrzy na mnie z wielką życzliwością i służy dobrą radą. Przekonałem się, że sport to piękna rywalizacja. Że o sporcie można fantastycznie opowiadać i czuć go całym sercem. Że w prawdziwym dziennikarstwie - jakże innym od tego, które usiłuje nam się serwować - nie jest ważna pogoń za newsem, krew i sensacja. I wreszcie, że sport jest piękny i o takim sporcie trzeba mówić, i tak go postrzegać.
Fascynował podejściem do sportu i zarażał nim wielu wybitnych dziennikarzy. Kochał tenis nade wszystko i pociągnął za sobą choćby red. Cezarego Gurjewa, który relacjonuje wydarzenia z wielu kortów świata. Jego pamiętne "Halo, tu Wimbledon" pozostanie w naszych uszach na zawsze.
Panie Bohdanie, dziękuję za tamto spotkanie i za cenne wskazówki. Wiem, że dziś gdzieś tam wysoko rozgrywany jest fantastyczny mecz - jak z Wielkiego Szlema - i że Pan ma na uszach słuchawki, a w ręku mikrofon.
A słuchaczy Radia Wrocław zapraszam na niedzielną audycję sportową między 19 a 20. Ta jej część będzie poświęcona właśnie naszemu Wielkiemu Mistrzowi.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.