Europejskie centrum za miliony, ale bez krzeseł i mebli
W gminie wiejskiej Zgorzelec, dokładnie na granicy z miastem, w miejscowości Koźmin, na terenie dawnego Stalagu VIIA, w którym przetrzymywani byli niemieccy jeńcy z całego niemal świata, powstało Europejskie Centrum Edukacyjno-Kulturalne Zgorzelec/Goerlitz Meetingpoint Music Messiaen. Kosztowało 12 milionów złotych, z czego 85 procent zapłaciła Unia Europejska. W placówce młodzież z Europy ma uczestniczyć w zajęciach muzycznych i edukacyjnych, bo właśnie w Stalagu VIIIA Francuz Olivier Messiaen napisał uznawany za dzieło wybitne „Kwartet na koniec czasu" i tam go po raz pierwszy wykonano. Problem jest tylko w tym, że w dwa i pół miesiąca od zakończenia budowy centrum właściwie nie działa i nie ma pieniędzy na działalność.
- Nie mieliśmy nawet na światło – mówi Wiesław Zoszczuk, który nadzorował budowę, a obecnie pełni funkcję dyrektora administracyjnego kompleksu. Europejskie Centrum Edukacyjno-Kulturalne ma specjalne serwery, system nagłośnienia, projektory, wysuwane z sufitu ekrany, dzielone i dźwiękoszczelne sale, świetną estradę, ale nie ma tam krzeseł, biurek czy mebli. Pracownie są wyposażone w elektronikę, ale poza tym zupełnie puste.
- Wyposażenie zostało usunięte z unijnego projektu przez polskie władze, podobnie jak budowa hostelu, w którym miała tu mieszkać biorąca udział w warsztatach młodzież z całej Europy.
Jest tam także niewiele miejsc parkingowych, nie ma miejsca na autobusy i nie ma chodnika, który by łączył ośrodek ze Zgorzelcem. Nikt więc nie przyjdzie. Można tylko przyjechać.
Posłuchaj całego materiału:
Centrum wymyślił Niemiec Albrecht Goetze. Doprowadził do jego wybudowania, ale utrzymanie miała wziąć na siebie fundacja, której założycielami obok Goerlitz i niemieckiego stowarzyszenia Meetingpoint Music Messiaen są polskie samorządy, Zgorzelca, gminy wiejskiej Zgorzelec i powiatu zgorzeleckiego.
- Składamy wnioski na wyposażenie obiektu – mówi Piotr Machaj, wójt gminy Zgorzelec. - Opracowujemy także program działania. Być może rzeczywiście niezbyt dobrze prowadziliśmy nadzór nad fundacją, ale nadrobimy t stracone miesiące. Urzędnik niechętnie przyznaje się do tego, że to także jego samorząd musi wziąć odpowiedzialność za funkcjonowanie ośrodka.
Podobnie starosta zgorzelecki Artur Bieliński. - Umówiliśmy się, że wyłożymy około 250 tysięcy złotych na funkcjonowanie Centrum – mówi. - Jesteśmy na samym początku drogi.
Jest już jednak pierwszy zgrzyt. Burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz nie zamierza się dokładać. Miasto dołożyło 100 tysięcy złotych do kredytu pomostowego potrzebnego na budowę. I więcej nie zamierza.
- To bardzo ważny ośrodek – mówi Gronicz – upamiętniający ludzi, którzy żyli i zginęli w Stalagu VIIIA, ludzi z całej Europy. Upamiętnia też ich twórczość. Będziemy je wspierać, ale nie pieniędzmi.
Strona niemiecka złożyła tymczasem już kilka skarg na to, że Polacy mający utrzymywać Meetingpoint Music Messiaen wcale się do tego nie palą. Tymczasem zgorzelecki radny Nikos Rusketos stoi murem za burmistrzem, który nie chce dać pieniędzy na funkcjonowanie placówki.
- Nie możemy do wszystkiego dopłacać. Mamy własny ośrodek kultury, własne sale konferencyjne, własne kino i sale koncertowe. Nie możemy dopłacać do „Messiaena" i doprowadzić do tego, że zawali się dach domu kultury.
Jest więc obiekt za 12 milionów złotych i mnóstwo kłopotów z tym, by zaczął funkcjonować. Swoistym symbolem nieudanego początku jest wystawa upamiętniająca historię Stalagu i powstania muzyki Messiaena. Wykonana na modłę tej z Muzeum Powstania Warszawskiego straszy napisanym przez Ł tytułem jednej z tablic „Ewakułacja obozu". Wiesław Zoszczuk podkreśla jednak, że obiekt mimo wszystkich niedomagań zacznie funkcjonować, bo inaczej beneficjenci, czyli także polskie samorządy, będą musieli oddać unii europejskiej 12 milionów złotych. Poza tym po prostu szkoda takiego świetnie wyposażonego miejsca. Zastanawia się, czy to nie powiat powinien tam stworzyć ośrodek kultury. Bo gmina i miasto swoje mają.
- Na razie merytoryczną działalność wzięło na siebie stowarzyszenie z Goerlitz, noszące nazwę Meetingpoint Music Messiaen – mówi. - Powstały grupy robocze zajmujące się przygotowaniem do dalszej działalności Centrum. Powstają programy.
Jak na ośrodek oddany do użytku dwa miesiące temu to nie za wiele. Odbyło się tam dotąd huczne otwarcie i spotkanie działaczy z Euroregionu Nysa. Musi jednak dziać się dużo więcej. W tej sytuacji jak się wydaje nie ma wyjścia. Ośrodek, który powstał w dawnym hitlerowskim obozie jenieckim za unijne pieniądze dzięki staraniom Niemców, będzie musiał także za unijne środki funkcjonować. Na razie jednak trzeba to robić, bez mebli, bez foteli, bez większego parkingu, bez chodnika, bez miejsca na autobusy, bez zaplecza socjalnego. I bez pieniędzy, bo samorządy choć chętnie dokładały się do budowy nie bardzo palą się do płacenia za użytkowanie. Na uspokojenie można chyba tylko posłuchać muzyki Oliviera Messieana, która powstała w stalagu VIII A, i dała początek budowie obiektu, a także przyniosła mnóstwo problemów.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.