Głupio wyszło z tym Oscarem (PRZEGLĄD PRASY)
Dziennik Gazeta Prawna przytacza wyniki poprzedniego badania, gdy było jeszcze nad kreską - 51%. Ale Gazeta Prawna, bez względu na podawane liczby i tak ma rację. Pisze: " (To musi być) prezydentura gospodarcza. Wchodzić do strefy euro czy nie? Co zrobić z emeryturami? Jak zadbać o demografię? Czy zmienić system podatkowy? - przed takimi dylematami stanie zwycięzca majowych wyborów. I cała Polska". To oznacza, że Dziennik Gazeta Prawna nie ogląda się na kompetencje, nie zwraca uwagi na tych, którzy mówią: "co innego rząd i Sejm, co innego prezydent". Ten artykuł to postulat, byśmy wybrali prezydenta aktywnego, silnie wpływającego na tok polskich spraw.
No a co z obietnicą przyjaznego państwa? Gazeta Wyborcza pisze, że NFZ nie płaci za operacje serca u dzieci. Miał od tego roku płacić, ale dotąd nie zapłacił za ani jedną. Z powodu takiej państwowej przyjaźni krew człowieka może zalać! Czytam w Wyborczej reportaż o skutkach zabrania przez sąd dzieci rodzicom, bo mama nie miała na czynsz. Chłopak się powiesił. Sąd jest niezależny, ale powinien działać w ramach państwa prawa. Przyjaznego, chroniącego słabszych prawa, a nie prawa sukinsyńskiego. Cytat: "Sędziowie wyżej stawiają dobrą dietę, czystość ciała i odrobione lekcje niż dobro przebywania z rodzicami."
Gazeta Wrocławska pisze o PRL-owskim cenzurowaniu książek dla dzieci. Że Koziołek Matołek, szukając Pacanowa, musiał się przesiąść z polskiego samolotu do radzieckiego. Durnota - fakt. Ale czytam, że zakazany był Karol May, a więc i jego Winnetou. Hm.. jestem z tamtych czasów i serią indiańską Karola Maya zaczytywałem się całymi nocami. Nie miałem kłopotu z ich kupieniem, zwłaszcza, że w popularnym wydaniu płaciłem po 2,40 za książkę. Teraz, jak córka pyta mnie jaką książkę kupić mi na imieniny, najpierw sprawdzam w internecie cenę.
Dzisiejsze gazety konsumują oscarowy tryumf Idy Pawła Pawlikowskiego. Rzepa pisze o historycznym sukcesie i ma nadzieję na pójście za ciosem, bo może w świecie wróci moda na polskie kino. Gratulacje sypią się zewsząd. No, prawie zewsząd, bo na blogach można znaleźć opinie, że to film antypolski, parszywy, który doszedł do laurów, bo najpierw sfinansowali go Żydzi, a potem Żydzi nagrodzili. Ot, polski piekielny, samoobsługowy kocioł. Ale to margines. Problem w tym, że po względem oglądalności w Polsce, Ida to też margines. Dziennik Gazeta Prawna przytacza dane. We Francji film zobaczyło niemal milion widzów. Do kas ustawiały się kolejki. Zaś u nas, w polskich kinach Idę do dzisiaj obejrzało zaledwie 119 tys. osób. Głupio wyszło z tym Oscarem.
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.