Teraz lepiej nie choruj! Szpitale odmawiają przyjęć
Szpital imienia Marciniaka wstrzymał przyjmowanie chorych do odwołania, placówka przy Kamieńskiego prosi o kierowanie ich do innych jednostek. Problem w tym, że w innych jest podobnie - o sytuacji w Dolnośląskim Centrum Chorób Płuc mówi ordynator Maciej Murmyło.
URZĄD WOJEWÓDZKI WYJAŚNIA "Służby wojewody analizując obecną sytuację zwróciły uwagę, że problem, który pojawił się we wrocławskich szpitalach (który prawdopodobnie ma charakter sezonowy), jest wynikiem zakontraktowania przez płatnika (NFZ) niedostatecznej liczby miejsc przeznaczonych do udzielania świadczeń zdrowotnych na oddziałach wewnętrznych. Biorąc pod uwagę tę sytuacje oraz obowiązek zapewnienia społeczności lokalnej prawidłowej dostępności do świadczeń zdrowotnych, wojewoda zwrócił się (pismem z 19 lutego) do Dolnośląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ o przekazania informacji o działaniach podejmowanych przez tę instytucję, mających na celu skuteczna zmianę obecnej sytuacji." |
- Miejsc na oddziałach internistycznych we wszystkich szpitalach nie ma i tak już od 4-5 tygodni. Mało tego - w weekend w ościennych miejscowościach też ich zabrakło. Na moim oddziale, mimo że wypisałem 1/4 pacjentów w piątek, mam 115 proc. obłożenia. To niebezpiecznie dla życia i zdrowia pacjentów, m.in. ze względów epidemiologicznych. Niestety, nie ma żadnych reakcji, codziennie zgłaszamy tą sytuację do koordynatora w wydziale bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Słyszymy - co on ma zrobić, skoro wszystkie szpitale zgłaszają brak miejsc? - mówi Murmyło.
Dwa tygodnie i dwa razy więcej chorych na grypę Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna we Wrocławiu podaje najnowsze dane z których wynika, że liczba chorych zdecydowanie rośnie. To może oznaczać, że mammy do czynienia ze szczytem zachorowań. Jeszcze dwa tygodnie temu stacja mówiła o 6 tysiącach, w ubiegłym tygodniu było już 9 tysięcy przypadków, a teraz Sanepid zarejestrował już blisko 13 tysięcy. Widać to w żłobkach, szkołach i szpitalach. Oddziały wewnętrzne we wrocławskich placówkach są przepełnione, pogotowie musi wozić chorych poza Wrocław, do Oławy czy Wołowa. Natomiast nie ma niepokoju, jeśli chodzi o Odrę, chociaż w stolicy Niemiec zanotowano w ostatnich miesiącach 600 przypadków tej choroby, a w ostatnich dniach zmarło półtoraroczne - nieszczepione dziecko, na Dolnym Śląsku w ubiegłym roku nie było ani jednego takie przypadku. W 300 przypadkach Sanepid przymusił rodziców do zastosowania szczepionki. W krajach Europy Zachodniej nie ma takiego obowiązku, decyzja należy do rodziców. |
Dodaje, że sytuacja jest straszna, bo w salach,w których powinny przebywać 2 osoby, są 4. - W życiu czegoś takiego nie widziałem, a pracuję od 8 lat 8 na oddziałach wewnętrznych. Wszystkie szpitale poinformowały wojewodę i pogotowie, i proszą o odsyłanie innych miejsc. Ale te prośby nie są w ogóle respektowane, bo pacjentów nie ma gdzie wozić. Miejsc nie jest jest zdecydowanie za mało, nie ma kto pacjentom pomagać. To nie jest kwestia epidemii grypy, to kwestia rozwiązań systemowych - nie ma szpitala im. Babińskiego, nie ma Rydygiera, wszyscy likwidują internę, to jest dramat. Gdybym był pacjentem lub rodziną pacjenta i widział, co się dzieje na moim oddziale, poszedłbym protestować. Wczoraj karetki czekały po 2-3 godziny z chorymi, w ubiegłym tygodniu w całym szpitalu zabrakło łóżek i materacy. Nawet jakbym chciał na korytarz kolejną osobę położyć, to nie miałaby na czym leżeć - wyjaśnia Maciej Murmyło. Posłuchajcie:
Chorzy są wożeni do ościennych szpitali w Oławie, Wołowie, czy Środzie Ślaskiej. O problemach szpitale powiadomiły pogotowie ratunkowe, marszałka i wojewodę. Pacjenci, którzy zostali przyjęci, starają się nie skarżyć, ale i dla nich ta sytuacja jest bardzo ciężka. - Najgorzej jest w nocy, kiedy wszyscy zaczynają kaszleć. Nie da się spać. Sale są przepełnione, a jeszcze jak ktoś przyjdzie w odwiedziny, to nie da się przejść - mówią. Ratownicy nie owijają w bawełnę: - To zapaść, krążymy po z pacjentem po całym mieście, czasem czekamy nawet 2-3 godziny na przyjęcie. Są szpitale, w których fizycznie, nawet na korytarzach, nie ma już miejsc dla chorych.
POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.