Połamani narciarze kłębią się w długich kolejkach, wyją z bólu
Połamane nogi i ręce - gipsowania szpitala w Polanicy pracuje pełną parą. Każdego dnia na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafia od 60 do nawet 100 poszkodowanych narciarzy i snowboardzistów z okolicznych stoków.
- Najgorzej jest w ferie i weekendy, kiedy na nartostradach panuje duży tłok i łatwo o zderzenie - mówi lekarz dyżurny Ryszard Szymków:
SOR w Polanicy obsługuje całą Kotlinę Kłodzką. Dyrekcja tłumaczy, ze nie może zatrudnić więcej lekarzy, bo NFZ za to nie zapłaci. Ratownicy GOPR podkreślają. że najczęstszą przyczyną wypadków na stokach jest niedostosowanie swoich umiejętności do warunków i nieuwaga. W większości to amatorzy białego szaleństwa ze stoków w Czarnej Górze i Zieleńcu:
- Trzy godziny czekania? Tego nie można zaakceptować - skarży się jeden z oburzonych pacjentów:
Dyżurny lekarz Ryszard Szymków tłumaczy, że wszyscy są przyjmowani w miarę możliwości, pierwszeństwo mają ci z najpoważniejszymi urazami:
Nie tylko narciarze czekają w kolejkach do lekarza Wprawdzie nie ma epidemii, ale zachorowań jest sporo - wojewódzka stacja sanitarno - epidemiologiczna zapewnia, że liczba chorych na grypę w województwie to norma dla tego okresu. Uspokaja też Dolnośląskie Kuratorium Oświaty. Do tej pory nie pojawiły się sygnały świadczące o epidemii, czy nawet częstszych niż zwykle problemach zdrowotnych uczniów, czy ich opiekunów. Nie można jednak wykluczyć, że w pojedynczych placówkach występują zachorowania. |
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.