Kumak nizinny czy Qumak naiwny? (Przegląd prasy)
Znowu Putin. Na pierwszej stronie. W Wyborczej. "Putin zgarnął Debalcewe. (...) Zachód nie traci nadziei, że po zdobyciu Debalcewego rebelianci choć na jakiś czas zaprzestaną walk" - koniec cytatu. Porannych alarmujących tytułów z Putinem w roli głównej jest więcej. Szczególnie na portalach. "Putin bierze to, co jest w stanie wziąć, niezależnie od tego, co podpisał", "Cele operacyjne i strategiczne zostały przez Rosję osiągnięte, czas na taktyczne" - to opinie z portalu TVN24.pl. Mamy więc uzasadnioną antyrosyjską atmosferę. I w tej atmosferze wciąż pojawia się głos a to pana Waszczykowskiego, a to pana Błaszczaka, w każdym razie od strony PiS, z zarzutem, że nie jesteśmy przy negocjacjach Unii z Putinem. A no, nie jesteśmy, bo Rosję krew zalewa, że nazywamy rzeczy po imieniu, a Zachód nie chce, byśmy twardością żądań utrudniali negocjacje. To są zarzuty niegodziwe, taktyczne, z potrzeby chwili wyborczej, z potrzeby walki międzypartyjnej. "Ten konflikt nie wygaśnie" - pisze w Wyborczej Jarosław Makowski i ma na myśli wyniszczający nas spór pomiędzy PO i PiS.
Rzeczpospolita zajęła się egzotyką wyborczą. Prezentuje dzisiaj osoby, które też chcą zostać prezydentem. Słyszeli państwo o Romanie Włosie? Zapowiada, że wystartuje. Już po raz trzeci. Mówi, że się nadaje, bo jest "frajersko wręcz uczciwy". W dwóch poprzednich startach właściwie nie wystartował, bo - tu cytat: "zabrakło niecałe 100 tys głosów poparcia" - tu przypomnę, że każdy kandydat musi zebrać właśnie 100 tys. podpisów popierających go obywateli. A znają państwo Artura Głowackiego z Wałcza? Podkreśla swą znajomość języka rosyjskiego. Obiecuje: "Z Putinem będę rozmawiał sam, bez tłumacza. Wypijemy kawę, drinka, na pewno się dogadamy." Jasne, chyba, że Putina zawołają nagle do telefonu, bo dzwoni jakaś gospodina Madzia...
Gazeta Wrocławska wraca do materii ulotnej czyli dolnośląskiego portalu internetowego. Zaskoczył mnie tytuł, w którym jest rozważanie, czy "stracimy 30 mln złotych?" Eeee, tylko 30 milionów złotych - ucieszyłem się, bo dotychczas padały liczby a to 50 mln, a to 56. Niestety, jest gorzej - te 30 mln to ewentualny zwrot kosztów poniesionych przez firmę Qumak. Czyli trzeba je dodać do tych utraconych europejskich. Jak czytam argumenty pana Michalaka, że Qumak nie będzie się domagał tych 30 mln, bo dba o swój wizerunek, to zastanawiam się, dlaczego pan Michalak ma mnie za idiotę chętnie łykającego dyrdymały. Sprawa jest taka: Jerzy Michalak w tej kwestii ryzykuje swym autorytetem. A w encyklopedii znalazłem informację, że jest kumak nizinny, jest kumak górski, jest dalekowschodni. ale kumaka naiwnego encyklopedia nie wymienia.
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.