Wypłata za chodzenie do szkoły: Pieniądze dla zawodówek
Mamy rok „szkoły zawodowców". Z tej okazji zostało podpisane między ponad 50 podmiotami gospodarczymi, szkołami, strefami ekonomicznymi i samorządami porozumienie w sprawie nauczania zawodowego. Wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn Klik mówi, że to duży krok w dobrą stronę:
Za każdego praktykanta ma być 5 tysięcy złotych. Jesteśmy w fabryce szkolącej wielu uczniów, liczby robią wrażenie! Jest tu 210 pracowników i 104 pracowników młodocianych, czyli uczniów szkolących się na tokarzy i ślusarzy. - Na pewno dla 50 proc. z nich będę miał pracę - po to też takie duże nabory. W najbliższych latach chcemy zwiększyć zatrudnienie o 100-150 osób. Najlepsi, jeżeli będą chcieli, zostaną - mówi Ireneusz Kruczek, szef firmy Dofama Thies.
Jesteśmy w zespole szkół zawodowych i ogólnokształcących w Kamiennej Górze. Powstała tu już klasa patronacka specjalnej strefy ekonomicznej. Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska wskazuje, choć niektóre szkoły sobie radzą z przygotowaniem kadr, to w sumie jednak tak dobrze nie jest:
Czy nauczyciele są przygotowani, by uczyć innych zawodów, by zmienić przyzwyczajenia, jeśli to tylko będzie konieczne? Mariola Jaciuk, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Kamiennej Górze: - Ja zderzam się ze ścianą, ale to praca u podstaw, by przekonać nauczycieli, by podążać za rynkiem pracy. Musimy dostosować swoją ofertę do realiów, nauczyciele muszą się przekwalifikowywać. Są narzędzia, które można wykorzystać. Ale przede wszystkim trzeba rozmawiać, przekonywać i ewentualnie szukać innych fachowców, którzy będą chcieli uczyć - mówi Jaciuk.
W tym roku już 55 procent gimnazjalistów wybrało kształcenie zawodowe. Jeszcze rok temu było to 49 procent. Nie dziwi to Beaty Pawłowicz, dolnośląskiej kurator oświaty, która mówi wprost, ze za 20 lat połowa zatrudnionych będzie się zajmowała zawodami, które dziś w ogóle nie istnieją. Do tego też musi zostać przygotowana oświata.
Ministrowie edukacji i gospodarki mówią, że problemu z pieniędzmi nie będzie. Że próbujemy iść drogą, którą poszły Niemcy i inne kraje Zachodniej Europy. Na razie jednak opieramy się głównie o środki unijne, które szybko się skończą. Czy to, co obserwujemy, a więc otwarcie się firm na szkoły i szkół na firmy i powrót do tego, co znaliśmy przed trzema dekadami to zjawisko stałe?
Nie wiadomo, wiadomo zaś, że dolnośląskie specjalne strefy ekonomiczne, kamiennogórska, legnicka, wałbrzyska, są wśród liderów łączenia biznesu z edukacją. Wiadomo też, że spawaczowi, mechanikowi, czy fryzjerce dużo łatwiej znaleźć pracę w całej Europie niż socjologom czy filologom. Pozostaje kwestia języków - z tym wcale nie jest dobrze, a także przyszłych wypłat. Jeśli u nas nie dorównają europejskim, to będziemy kształcić kadry dla Niemiec, Finlandii czy Norwegii. Też nie o to chodzi. W każdym razie, o czym już mówiliśmy, po raz pierwszy od lat więcej gimnazjalistów chce się uczyć zawodu niż iść do liceum ogólnokształcącego. Od nas, dorosłych, a także od samych młodych ludzi zależy, czy okaże się to sukcesem.
Posłuchajcie całego materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.