Siatkarki Impelu Wrocław powróciły do treningów
W niedzielę i w poniedziałek siatkarki Impel Wrocław miały po jednym treningu. Dziś będą ćwiczyły dwa razy. To powrót do zajęć po krótkim, trzydniowym urlopie, jaki dostały po środkowym spotkaniu z Legionovią.
Fizjoterapeuta wrocławskiej drużyny Artur Hnida opowiada o regeneracji wicemistrzyń Polski po tak męczącym czasie.
W ciągu miesiąca Impel rozegrał osiem spotkań - trzy w Lidze Mistrzyń oraz pięć w Orlen Lidze. Czy da się sportowca przygotować wcześniej na taki wysiłek?
Artur Hnida: - I tak, i nie. Możesz próbować wyprowadzić sportowca na pewien poziom fizyczny. Wiadomo było, że tych treningów będziemy mieli w styczniu mniej. Z drugiej strony pojawiło się zmęczenie nocnymi lotami i wczesnym wstawaniem. Temu nie bardzo da się przeciwdziałać. Oczywiście my staramy się rozluźnić dziewczyny, wymasować je, zrobić niezbędne zabiegi. Kiedy po meczu mieliśmy w planach 14-godzinną podróż, to trudno to nazwać wolnym dniem. Oczywiście mamy wpływ na pewne rzeczy - wybieramy lepszą linię lotniczą, albo wyższe zawodniczki usadzamy w samolotach w przejściach ewakuacyjnych, żeby mogły się chociaż trochę wyprostować. Wiadomo jednak, że pewnych rzeczy nie da się przewidzieć.
Impelki po środkowej potyczce z Legionovią dostały trzy i pół dnia wolnego - do treningów wróciły dopiero w niedzielę popołudniu. Dużo to czy mało? Można zregenerować się w tym czasie za cały styczeń?
- To stosunkowo dużo czasu. Dziewczyny po raz pierwszy miały taką przerwę. Zmęczenie było już odczuwalne. Ważny był odpoczynek fizyczny, ale też ten mentalny. Nasze siatkarki mogły się wyspać, wyjechać, iść wieczorem na długi spacer. Trzy dni to jednocześnie optymalny okres, by nie stracić wiele z przygotowania fizycznego.
W niedzielę zespół wrócił do pracy. Dziś drużynę czekają dwa treningi. Rano w siłowni, a wieczorem w sali.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.