Koszykarze Śląska przegrali z Czarnymi Słupsk
Początek spotkania był wyrównany, a żadnej z drużyn nie udało się zdobyc przewagi. Tak Śląsk jak i zespół Czarnych grał słabo w ataku i po pięciu minutach gry wrocławianie prowadzili 8:6. Kolejne fragmenty to dużo lepsza gra gości. Drogę do kosza Śląska potrafił znaleźć rozgrywający Jerel Blassingame i na niespełna trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty zespół ze Słupska prowadził 14:10. Śląsk odrobił straty do wyniku 15:16, ale sześć ostatnich punktów w tej kwarcie zdobyli zawodnicy Czarnych i po dziesięciu minutach prowadzili 22:15.
Początek drugiej kwarty to znów problemy Śląska za zdobywaniem punktów. Wreszcie niemoc strzelecką przełamał Łukasz Wiśniewski. Ale po dwóch minutach tej części gry zespół Czarnych prowadził już różnicą dziesięciu punktów 27:17. Chwilę później o czas poprosił trener Emil Rajković. Nic to jednak nie dało, bo kolejne punkty znów zdobywali goście i po niespełna pięciu minutach prowadzili już 33:17. Tę część meczu wygrali aż 11:2. Śląsk zdobył punkty dopiero po rzutach wolnych Vuka Radivojevicia. Skuteczność gospodarzy wynosiła poniżej 20 procent. Gdy na niespełna trzy minuty przed końcem przewaga Czarnych zmalała do 14 punktów o czas poprosił trener drużyny ze Słupska Donaldas Kairys. Ostatecznie po dwóch kwartach Śląsk przegrywał 30:45.
Początek trzeciej kwarty to znów lepsza gra gości. Po upływie niespełna trzech minut zespół ze Słupska prowadził już 53:34 i w pełni kontrolował wydarzenia na parkiecie. W Śląsku punkty starali się zdobywać Jakub Dłoniak i Aleksandar Mladenović. Wrocławianie starali się odrabiać straty. Na 4 minuty przed końcem tej części po rzucie Rodericka Trice gospodarze przegrywali 44:58. Kolejne fragmenty to festiwal nieskuteczności tak ze strony Śląska, jak i Czarnych, ale to wrocławianie mieli wciąż kilkanaście punktów do odrobienia. Rzuty Wiśniewskiego, Radivojevicia i Denisa Ikovleva pozwoliły na niespełna dwie minuty przed końcem zmniejszyć straty do wyniku 50:58. Teraz to zespół ze Słupska miał ogromne problemy a Śląsk z każdą akcją był coraz bliżej rywali. Ostatecznie na dziesięć minut przed końcem meczu wrocławianie przegrywali 54:62.
Przez ponad dwie minuty ostatniej kwarty żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Jednak dwa celne rzuty za trzy punkty Dłoniaka spowodowały, że na sześć minut przed końcem wrocławianie przegrywali już tylko 61:62. Zatem w ciągu czterech minut Śląsk zdobył siedem punktów i nie stracił żadnego. Kolejne cztery "oczka" rzucili jednak zawodnicy Czarnych i o czas poprosił trener Emil Rajković. Nie przyniosło to żadnego efektu, a goście dorzucili kolejne punkty i na trzy minuty przed końcem wygrywali 72:63. Śląsk ruszył w pogoń. Za trzy trafili Radivojević i Ikovlev i na sto sekund przed końcem było już tylko 73:69 dla drużyny ze Słupska. Tej straty wrocławianie już jednak nie odrobili i ostatecznie przegrali to spotkanie 69:74.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.