Nożownik ze szpitala uniknie kary. Był niepoczytalny
Zabrał z domu trzy noże i dwa pojemniki z gazem łzawiącym. Jak sam zeznał w śledztwie, poszedł do szpitala, by... zabić. Na ławie oskarżonych jednak nie zasiądzie, choć 56-letnia pielęgniarka z legnickiego szpitala żyje między innymi dzięki błyskawicznej reakcji ochroniarzy i wielu wysiłkom lekarzy. Nadkomisarz Anna Farmas-Czerwińska z legnickiej komendy policji przyznaje, że 1 grudnia ub. roku pacjenci oddziału chirurgicznego zadzwonili pod 997 z informacją, że po szpitalu grasuje nożownik.
- Natychmiast na miejsce został wysłany patrol policji. Kiedy policjanci przybyli na miejsce, mężczyzna był już zatrzymany przez pracowników ochrony szpitala. Jak ustaliliśmy przyszedł na jeden z oddziałów szpitala, gdzie zaatakował pielęgniarkę najpierw gazem łzawiącym, a następnie zadał jej kilka ciosów nożem - tłumaczy Anna Farmas-Czerwińska.
Od momentu zatrzymania 48-letni mężczyzna przebywał w szpitalu psychiatrycznym w Złotoryi. Prokuratura właśnie wycofała przedstawiony mu zarzut usiłowania popełnienia morderstwa. Zdaniem biegłych napastnik jest psychicznie chory i nie powinien opuszczać oddziału zamkniętego.
Napastnik zadał pielęgniarce pięć ciosów nożem. Lekarze przez kilka godzin walczyli na sali operacyjnej o utrzymanie jej przy życiu. Z relacji świadków wynika, że mężczyzna zaatakował bez jakiegokolwiek powodu, w momencie gdy pielęgniarka zaoferowała mu swoją pomoc.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.