Nie ma klimatu dla piłki ręcznej we Wrocławiu
Gdy przed sezonem 2011/12 drużyna piłki ręcznej Śląska Wrocław powróciła na mapę Polski w stolicy Dolnego Śląska zapanował duży entuzjazm. Z pomocą klubowi pospieszyło miasto świadome tego, że chcąc zbudować dobry klimat wokół Euro 2016 i meczów we Wrocławiu trzeba mieć zespół grający w superlidze.
Początki były niezwykle udane. Na mecze Śląska występującego w trzeciej klasie rozgrywkowej do hali Orbita przychodziło nawet niemal dwa tysiące widzów. Kibice wchodzili za darmo a spotkania przeradzały się w prawdziwe rodzinne święta. Moc atrakcji dla wszystkich - od najmłodszych do najstarszych - przyciągała mniejszych i większych.
Do tego przyszedł sukces sportowy. Śląsk awansował do pierwszej ligi a po kolejnych dwóch sezonach wrócił do ekstraklasy i ... zaczęły się problemy.
Po pierwsze hala. Mecze rozgrywane przez wrocławski zespół w Orbicie należą już do przeszłości. Choć obiekt jest zarządzany przez miejską spółkę musi na siebie zarabiać, a Śląska na jego wynajem po prostu nie stać. Gra więc najczęściej na obiekcie AWF. Identycznie będzie w sobotę, gdy do Wrocławia przyjedzie zespół VIVE Tauronu Kielce z gwiazdami mistrzostw świata. Idealna okazja na promocję dyscypliny. Zmarnowana, bo mecz obejrzy około 600 kibiców. A w Orbicie w tym czasie będą odbywały się targi.
Władze Śląska zmuszone były nawet przenieść jedno ze spotkań do podwrocławskich Kobierzyc. To powoduje, że drużyna traci swoje atuty. Każdy mecz zawodnicy grają niemal na wyjeździe. O wsparciu kibiców z czasów drugiej ligi trzeba zapomnieć, bo nie ma gdzie zorganizować dla nich dodatkowych atrakcji. Zespół traci więc ósmego zawodnika, a rywale nie muszą się obawiać piekiełka na trybunach. To nie służy także budowaniu dobrego klimatu wokół piłki ręcznej przed Euro 2016.
Gdy pytam o te sprawy osoby odpowiedzialne w mieście słyszę tylko ciągle, że wszystko jest na dobrej drodze, że będzie lepiej. Ale to tylko słowa, bo lepiej nie jest i nie sądzę aby było. I nie wierzę już też, że znajdą się dodatkowe pieniądze, aby wzmocnić drużynę.
Ambitny trener Piotr Przybecki i zawodnicy uciekają od narzekania. Chcą dobrze wykonywać swoją pracę. Ale nie mają do tego stworzonych warunków. Efekt jest taki, że o tym czy Śląsk pozostanie w ekstraklasie mogą decydować zasady spadku i awansu po tym sezonie. A jeśli zespół na pół roku przed Euro spadłby z superligi to o jakimkolwiek klimacie przed Euro trzeba byłoby zapomnieć.
A fakt, że, aby porozmawiać z piłkarzem ręcznym o zbliżającym się meczu trzeba pytać o zgodę rzecznika i wysyłać mu mailem tak pytania jak i odpowiedzi jest już po prostu kpiną. Na litość boską - nie mamy do czynienia z klubem grającym w Champions League. Dobrze, że życzliwość zawodników i sztabu trenerskiego pozwala mi omijać ten dziwny i krępujący proceder.
Może po zakończeniu chłodnych dni osoby z miasta, które deklarowały, że będzie lepiej wreszcie się obudzą. Inaczej zamiast radości oczekiwania na Euro możemy mieć do czynienia z żałobą. Bo chyba wszyscy wiedzą, że wskrzesić jest znacznie trudniej niż uratować.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.