W Radiu Wrocław Kultura o książce "Widok z dachu"
Autor opowiadał nam o swoich bohaterach, inspiracjach, próbie dotarcia do młodszego odbiorcy i historycznych wydarzeniach, które ukształtowały fabułę:
Sławomir Rogowski - urodzony w 1957 w Kielcach to absolwent dziennikarstwa i nauk politycznych UW. Producent filmowy, twórca programów telewizyjnych i reportaży radiowych. Debiutował zbiorem opowiadań "Zima stulecia". - Wtedy usłyszałem - jeżeli chcesz być pisarzem pełną gębą, musisz napisać powieść. Po pewnym czasie zaczęły przychodzić pomysły do głowy i tak powstał "Widok z dachu" - opowiadał na naszej antenie pisarz. I dodawał: - Staram się opowiadać obrazem. Portrety psychologiczne to jedno, ale ważna jest też sceneria miejsca. Staram się nadać opisom pewną fakturę, która pokazuje, gdzie się znajdują bohaterowie - nie tylko w sensie fizycznym, ale też w sensie czasu
Potoczystość czy też łatwość czytania, to oczywiście rzecz zamierzona - wyjaśniał autor. Osiągnął ją dzięki kolokwialnemu językowi. - W nim zawarłem coś, co pozwala przejść przez 30 lat tej opowieści. Jest epoka, w której młodzi wyjeżdżają na saksy, jest koniec lat 70., kiedy w socjalistycznym garnku zaczęło się kotłować, jest karnawał solidarności, stan wojenny - to ważna cezura dla bohaterów. Jest w końcu okrągły stół od którego zaczyna się marsz ku nowemu. To moment, kiedy pokolenie przestaje być młodzieżowe, a dostaje poważne zadanie - udźwignięcia wolnego rynku i demokracji. To pokolenie staje się tragarzem tych przemian, ich sprawcą - mówi autor.
A tak o książce pisze wydawca: "Ta historia dzieje się tu i teraz. Jej bohaterowie wkraczają w dorosłość w 1980, który w zbiorowej świadomości Polaków zapisał się jako początek przełomu. Żyją w równoległych, zupełnie odmiennych światach. Tolek Tolak, monter konstrukcji stalowych, jest warszawiakiem, a dokładniej grochowiakiem z dziada pradziada; Jurek Ratayec, politolog, jak wielu innych do Warszawy przyjechał na studia. Przypadek, a może los, sprawia, że ich ścieżki się krzyżują, i to w dramatycznych okolicznościach. W końcu wychodzą temu naprzeciw. Spotykają się każdego grudnia, w rocznicę, czasem na tarasie widokowym Pałacu Kultury. Jakby z „dachu miasta” wszystko, co ważne, widać było inaczej. Rodzi się między nimi specyficzna więź: rozumieją się wbrew wszystkim różnicom i odnajdują zawsze, kiedy mogą być sobie potrzebni.
To pierwsze pokolenie, przed którym 1989, jak zwykło się uważać, otworzył nową szansę. Czy im, Tolkowi i Jurkowi, się powiodło? Kim są i jacy są w 2010, kiedy już wiedzą, jak niewiele zostało przed nimi? Zobaczmy. Być może w ich historii jak w lustrze odbija się kawałek także naszego życia"
Więcej w Radiu Wrocław Kultura (link do streamu jest dostępny TUTAJ)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.