Zabierają rodzicom, by oddać Caritas. A co z dziećmi?
Rodzice ci dekadę temu zrzeszyli się w stowarzyszeniu, założyli warsztaty i pracowali na ich rzecz. Władze powiatu, które przekazują na ich działanie z budżetu środki w większości pochodzące z PFRON i nieco własnych, zapowiedziały, że oddają stworzone przez rodziców warsztaty legnickiej Caritas.
- Nie zgodzimy się na to - mówi Jan Mosiądz ze Stowarzyszenia Rodziców Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski w Bolesławcu. Jego dziecko też tam uczęszcza. Działacze stowarzyszenia rodziców nie mogą uwierzyć, że powiat chce im zabrać to, co dla swoich, ale też obcych dzieci, stworzyli.
- Dla 30 wychowanków, którzy skończyli szkoły specjalne, warsztaty to jedyne miejsce, w którym mogą uczyć się żyć i robić coś pożytecznego - dodaje Małgorzata Stępień. Wychowankowie na warsztatach prowadzonych przez stowarzyszenie rodziców uczą się np. obróbki metali, gotowania, prania, szycia, robienia witraży. Pracują nadal jakby nigdy nic. Nie wiedzą o sporze, który się wokół nich toczy.
Arkadiusz Żądło (z prawej) i jeden z założycieli stowarzyszenia i warsztatów Jan Mosiądz
Tymczasem starostwo rodzicom przedłużyło umowę na prowadzenie WTZ tylko na 3 miesiące tego roku i to, jak przyznaje starosta bolesławiecki Dariusz Kwaśniewski, będzie koniec.
- Mamy wspólne pomysły z Caritas – mówi starosta - chcemy ich bardziej zaangażować w naszym powiecie. Zwiększyć zakres pracy pielęgniarek Caritas w szkołach. Wspólnie robimy w sobotę opłatek.
- W takiej sytuacji niech Caritas założy drugie warsztaty dla niepełnosprawnych. W kolejce na przyjęcie czeka około 20 osób – mówi Arkadiusz Żądło, prezes Stowarzyszenia Rodziców Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski w Bolesławcu.
Zadanie finansuje z budżetu powiat bolesławiecki. Finanse pochodzą jednak w większości z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. PFRON płaci za pośrednictwem powiatu około pół miliona złotych, czyli wykłada 90 procent kwoty. Starostwo z własnych środków dodaje 10 procent kwoty czyli 50 tysięcy złotych. Jednak to starostwo podpisuje i rozlicza umowę. Do tej pory rodzice zdobywali też pieniądze z odpisów tzw. 1 procenta, a część zdobywali od przedsiębiorców. Sami wkładają też pracę, remontują pomieszczenia. Kupili nawet samochód.
Całą sytuacją zaskoczony jest prezydent Bolesławca Piotr Roman, który użyczył rodzicom na 10 lat budynek na tę działalność i podpisał promesę na kolejnych 10 lat. Chce też warsztaty przenieść do wyremontowanego obiektu w innym miejscu i, jak zapewnia, nie ma zamiaru zrywać z rodzicami umowy by oddać wszystko Caritas.
- To delikatna sprawa – mówi - ale nikt nie będzie przecież zajmował się chorymi dziećmi lepiej od ich rodziców. Do tego rodzice stworzyli te warsztaty z niczego i teraz nikt nie powinien im ich odbierać.
Prezydent deklaruje, że w przypadku gdyby rodzice stracili umowę, nie użyczy budynków Caritas.
Łukasz Żygadło z legnickiej Caritas ograniczył się w tej sprawie do telefonicznego oświadczenia, że jego organizacja została przez starostwo w Bolesławcu zaproszona do prowadzenia Warsztatów Terapii Zajęciowej. Prowadzi już takie w dwóch innych miejscach i trzecie też jest w stanie poprowadzić. Jednak, jak podkreślił, Caritas nie chce stać się uczestnikiem konfliktu w Bolesławcu.
Starosta Kwaśniewski nie zmienia jednak zdania, choć zapowiada, że będzie jeszcze rozmawiał i z rodzicami i z chrześcijańską organizacją. Rodzice nie zamierzają jednak składać broni. Jak podkreślają walczą o przyszłość niepełnosprawnych, dla których chcą jak najlepiej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.