Wojna trwa w najlepsze. Gdzie się leczyć? (LISTA)
Szef resortu zdrowia stawia warunek: otwarte gabinety, lekarze mówią: najpierw negocjacje. I dodają: czujemy się poniżani i zastraszani. Na niedzielne spotkanie do Wrocławia przyjechało blisko 300 medyków z całego regionu, wszyscy liczyli, że w rozwiązanie konfliktu włączy się premier Ewa Kopacz. Deklarowali też, że nie chcą zostawiać chorych bez opieki.
Gabinety lekarzy rodzinnych, którzy nie mają umów z NFZ, dziś pozostaną nadal zamknięte - według ostatnich danych NFZ, kontraktów nie podpisało 165 praktyk w całym regionie. Chorzy mają szukać pomocy w otwartych przychodniach albo szpitalach. Gdzie we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku szukać pomocy? Szczegóły znajdziecie TUTAJ.
W sporze lekarze-Ministerstwo Zdrowia popieram...
Jeszcze wczoraj lekarze liczyli na przełom - jednak minister Bartosz Arłukowicz był nieugięty. - Ci lekarze, którzy zamkną swoje przychodnie, nie mogą liczyć na ani jedną złotówkę z NFZ - wyjaśniał twardo. Na odpowiedź Jacka Krajewskiego z porozumienia nie trzeba było długo czekać. - Wygląda na to, że pan minister wziął na wojenkę pacjentów - mówił Krajewski. Lekarze twierdzą że czują się poniżani i zastraszani. - Telefony mieliśmy tylko z pogróżkami, czujemy się jak zaszczuci studenci bez prawa głosu.
Wczoraj NFZ kolejny dzień pracował do północy -czekając na tych którzy zastąpią buntowników. Arłukowicz: - To nie jest tak, że oni są niezastąpieni. Są. Przez weekend szturmu chętnych jednak nie było. I zdaniem lekarzy nie będzie, bo na rynku nie ma aż tylu specjalistów.
Lekarze mówią: nie możemy się zgodzić na to, żeby poniżano naszą godność:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.