Moja miedza, to ogradzam (AKCJA REAKCJA)
Rząd pięknych secesyjnych budynków przy ulicy w centrum miasta. Większość z lokali od niedawna należy do tych, którzy w nich mieszkają. Razem z terenami przyległymi. Prywatna własność stanowią również podwórka... i tu zaczyna się problem. Bowiem na tył ciągu kamienic prowadzi tylko jedna droga. I właśnie ci właściciele, którzy są na początku tej drogi decydują, że postawią ogrodzenie.
To nie jest sytuacja hipotetyczna. Legnica, ul. Hutników - aż do ul. Matejki. Bez dojazdu do swoich podwórek może wkrótce zostać kilkaset osób.
ROZMAWIALIŚMY O TYM W AKCJI REAKCJI RADIA WROCŁAW. POSŁUCHAJCIE:
Sprawa jest znacznie głębsza niż pozornie mogłoby się to wydawać. Przede wszystkim dlatego, że nie dotyczy tylko jednego podwórka. W Legnicy są przynajmniej trzy takie miejsca, a prawdopodobnie wkrótce będzie ich znacznie więcej. Oddajmy na moment głos mieszkańcom budynków przy ul. Hutników i Matejki. Chodzi dokładnie o tych mieszkańców, którzy są na samym końcu podwórkowej drogi. Pani Jadwiga Płóciennik i Krzysztof Mikulewicz - kilkaset metrów przed ich posesją wkrótce ma się pojawić ogrodzenie:
Tu trzeba podkreślić, że w kamienicach o których mówimy faktycznie mieszkają głównie starsi, często schorowani ludzie. Postawienie ogrodzenie zrodzi również kolejny poważny problem - opróżnianie pojemników na śmiecii. Śmieciarka już nie wjedzie po odbiór kontenerów.
A jakie są argumenty ludzi, którzy decydują się ogrodzić swój kawałek podwórka i przez to uniemożliwić takie przejazdy? Właściciele nie chcą na ten temat publicznie rozmawiać. Nie uczestniczą w proponowanych próbach mediacji. Pokazali mi jednak skąd bierze się problem. Otóż te ciężarówki, które co jakiś czas wjeżdżają na podwórka w głębi ciągu kamienic nie tylko przetaczają się tuż przed ich oknami. Tu nie tylko o taki dyskomfort chodzi. Samochody rozjeżdżają też nawierzchnię - tam nie ma asfaltu - zwykłą ubita ziemia. Szczególnie gdy jest mokro, robi się tam taka breja, która spływa wprost do bramy, do piwnic, ściany budynku są wilgotne. Ci ludzie nie chcą po raz kolejny wydawać pieniędzy na remonty. Podwórka nie da się poszerzyć, bo wewnątrz są kolejne budynki - należące do Teatru im. Modrzejewskiej. No i w ten sposób robi się trochę patowa sytuacja, bo każda ze stron ma swoje, bardzo mocne argumenty.
No ale przecież jest prawna możliwość tak zwanego ustanowienia służebności gruntu. Czy ostatecznie sprawa trafi do sądu, by ten określił którędy i na jakich warunkach właściciele będą mogli dojeżdżać do swoich podwórek?
Pytaliśmy o to wiceprezydent Legnicy, Jadwigę Zienkiewicz. Jej zdaniem sądy zwykle decydują się na ustanowienie służebności w sytuacji, gdy dotyczy jakiejś części prywatnego gruntu. W tym przypadku sąd musiałby zadecydować o prawie całym terenie stanowiącym niewielką własność lokatorów na początku tej podwórkowej drogi.
W myśl obecnych przepisów lokatorzy kupują dziś budynki z podwórkami. To z pewnością będzie generowało podobne problemy. W Legnicy już mamy sytuację przy ul. Piastowskiej - w przeuroczym centrum, gdzie przed budynkami na ulicy stoją śmietniki przy każdej bramie. Widok jaki jest - każdy może sobie wyobrazić. Ulica Chojnowska - tam lokatorzy też się kłócą o teren pod zasieki śmietnikowe. W dzisiejszej audycji mnie interesuje jeszcze jeden wątek. Na ile mieszkańcy są pozostawienie z takim gorącym kartoflem sami sobie. Bo jeszcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi deklaracje pomocy w rozwiązaniu problemu sypały się niemal z każdej strony. Dziś wygląda na to, że pozostali sami na placu boju.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.