PRZEGLĄD PRASY: Nie poznałem, panie pośle...
7 stopni ciepła na tydzień przed Bożym Narodzeniem - czy to normalne? Czy to dowód na klimatyczne ocieplenie? Niekoniecznie. To może być efekt wzmożonego buzowania pod polskim kotłem. Dzisiaj w Brukseli rozpocznie się szczyt Unii Europejskiej. Kolejny, ale pierwszy organizowany przez Donalda Tuska. Rzeczpospolita pisze o spotkaniu w sposób rzeczowy. Podkreśla, że nasz były premier zrywa z sążnistością dokumentów, można rzec, z unijną dętologią. Ogranicza liczbę tematów które będą omawiane, chce kondensacji konkretów zamiast rozmydlonych ogólników. Tak anonsuje ten szczyt Anna Słojewska - korespondentka Rzeczpospolitej z Brukseli.
Ale w Super Expressie drew pod polski kocioł dokłada z wyraźną lubością Ryszard Czarnecki - wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Mówi jak bardzo fatalny jest początek Tuska, że te krótkie dokumenty to jest po prostu porażka. Dokłada też Elżbiecie Bieńkowskiej, która w Brukseli chce dokręcić śrubę, jej zdaniem, rozleniwionym unijnym urzędnikom. Spotkało się to oczywiście z uaktywnieniem unijnych związków zawodowych ale jest i adwokat. W tej roli obsadza się Ryszard Czarnecki mówiący jaka to słabizna ta Bieńkowska, że jest problemem a miała być sukcesem. To chyba dobrze, panie pośle, przecież czym gorzej, tym lepiej. A jeśli nawet jest lepiej, to zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że jest beznadziejnie. Nie dałoby się sprowokować unijnego zgromadzenia do podjęcia uchwały podkreślającej, że Tusk jest rudy a Bieńkowska ma za mało smukłe nogi?
Widzieli wczoraj państwo posła Girzyńskiego, przepraszającego za kilometrówki? Szacunek . Zwrócił pieniądze, stać go było na przyznanie się do błędu, mężnie zjadł żabę do końca, było minęło, nie ma sprawy. Ale sprawa hofmanowców, Sikorskiego i innych posłów lubiących latać samochodem albo w ogóle nie jeździć lecz brać ryczałt pozostaje do wyjaśnienia. W tej sporej już ciżbie wyróżnia się Beata Kempa, która oświadczyła, że ma udokumentowane swoje wyjazdy i prosi aby jej nie porównywać do Sikorskiego. Pewnie dlatego wymienia Sikorskiego a nie Hofmana, bo - pomijając kwestię platformerskości marszałka i obecnych wciąż skojarzeń Hofmana z PiS - przekonuje, że stan licznika jej samochodu jest absolutnie zgodny z kwotami pobranymi na przejazdy.
Abstrahuję teraz od przypadku pani poseł Beaty Kempy. Jest taka sytuacja: warsztat samochodowy. Przyjeżdża klient i pyta czy tutaj można skorygować wskazania licznika. "Ależ oczywiście" - mówi majster. "To proszę mi podkręcić 100 tys,. km do przodu".
"Co pan"- majster na to - "przecież wszyscy cofają, aaa przepraszam, nie poznałem, panie pośle..."
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.