"Klient przychodzi i wydaje mu się, że gra, ale..."
Codziennie - tylko na Dolnym Śląsku - do jednej z trzech hal magazynowych należących do Izby Celnej wjeżdża ciężarówka wypełniona automatami do gier. Mimo to liczba takich urządzeń w miastach, osiedlach, a nawet wsiach wcale nie maleje. Celnicy zapowiadają, że walka z właścicielami nielegalnych salonów wchodzi w decydującą fazę. Chodzi o duże pieniądze i wielkie emocje.
Zbigniew (jego głos został zmodulowany) do niedawna był współwłaścicielem dużej sieci salonów w Zagłębiu Miedziowym. Klientów określał mianem marzycieli. Bo klient dla swoich marzeń wrzuci do automatu ostatnią złotówkę. - Tu nie ma reguły, przychodzą i starsi, i młodsi. Miałam sytuację, że przyszedł starszy facet, który zagrał za ostatnie pieniądze ukradzione ze skarbonki swojego syna. Przy mnie ją rozbijał i wyciągał klepaki po 20-50 gr. To pokazuje w jakim stanie był ten mężczyzna - opowiada Zbigniew.
W całym kraju do uzależnienia od hazardu przyznaje się około 50 tysięcy osób, a cztery razy tyle jest zagrożonych uzależnieniem. Agata Tarnowska, psycholog Izby Celnej we Wrocławiu podkreśla, że są to dane nieoficjalne i mogą nie być dobrze oszacowane. - Częściej chłopcy uzależniają się od gier hazardowych. To też ma związek z miejscem - dziewczynki rzadziej pójdą do obskurnej budki i będą tam przebywać po godz. 20. Najmłodszy uzależniony? Chłopiec, 12 lat.
POSŁUCHAJCIE MATERIAŁU:
W ubiegłym tygodniu, tylko w Legnicy, funkcjonariusze celni zamknęli trzy salony gier. Salony to właściwie trochę szumna nazwa na blaszak po kiosku "Ruchu". W każdej z takich budek było kilkanaście automatów. Podkomisarz celny Arkadiusz Barędziak, rzecznik prasowy wrocławskiej Izby Celnej podkreśla, że nie była to jednorazowa akcja.
- To są zmasowane działania funkcjonariuszy celnych w całym kraju. Chcemy zlikwidować automaty do końca przyszłego roku. Data jest nieprzypadkowa - w grudniu 2015 skończą się wszystkie pozwolenia na automaty. Od tego czasu - tak przewiduje ustawa - hazard będzie tylko w kasynach gier. Całą przestrzeń publiczna ma być uwolniona - te legalne stracą pozwolenia, a te nielegalne usuniemy my.
Podinspektor Sławomir Masojć z legnickiej komendy policji przyznaje, że mapa kiosków z jednorękimi bandytami oferujących ciągle się zmienia. - Wiemy, gdzie są ustawiane. Policjanci udzielają wyłącznie asysty funkcjonariuszom celnym. Delegowani do tej pracy są funkcjonariusze z wydziału do zwalczania przestępczości gospodarczej. Mieliśmy przypadek, że musieliśmy powiadomić jeszcze Państwową Inspekcję Pracy, bo ktoś legalnie pracował - mówi Masojć.
O jakim zysku mówimy? Olbrzymim. - Często nielegalnie są stawianie automaty np w pobliżu szkół. Jeden automat daje kilkadziesiąt tys. złotych w skali miesiąca. Mieliśmy sytuację, że z trzech automatów dochód wyniósł pół miliona - wyjaśnia Barędziak.
Jak to możliwe, by przy pięciozłotówkach jakie wrzuca się do automatów można było osiągać takie zyski? To proste: maszyna ma jedynie dawać iluzoryczne szanse na wygraną. - Klient przychodzi i wydaje mu się, że to on gra, a tak na prawdę w innej części miasta siedzi ktoś z kamerą i decyduje o tym, czy wygra czy nie. Często świeżakom dajemy wygrać, by później wrócili. Tak samo jest ze starszymi ludźmi - oni też od czasu do czasu wygrywają, żeby wciąż byli naszymi klientami - zdradza Zbigniew.
Akradiusz Barędziak przyznaje, że biznesem sterują świetnie zorganizowane grupy. - Często likwidujemy automat, w jego miejsce jest stawiany inny - mówi.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w Biurze Konferencji Episkopatu Polski spotkali się w tej sprawie reprezentanci Ordynariatu Polowego, resortu finansów, służb celnych, a także biskupi, specjaliści z zakresu uzależnień. Podpisali porozumienie o współpracy przeciwko uzależnieniom od hazardu. Jeszcze w grudniu przed w kościołami w całej Polsce mają się pojawić stosowne plakaty, a księża po nabożeństwach mają odczytać specjalny list intencyjny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.