Śląsk Wrocław wygrywa! Zwycięski gol Mili w Bydgoszczy
Tadeusz Pawłowski lubi zaskakiwać kibiców. Tym razem wrocławski szkoleniowiec sprawił niespodziankę nawet trenerowi rywali - Mariuszowi Rumakowi, desygnując do wyjściowego składu Marco Paixao. Portugalski napastnik pauzował przez kilka miesięcy z powodu kontuzji, której nabawił się w okresie przygotowawczym, a Pawłowski zapewniał jeszcze niedawno, że kapitan Śląska wróci do gry dopiero wiosną.
Od początku spotkania portugalscy bliźniacy Marco i Flavio szukali się na boisku, niewiele jednak z tego wynikało dla drużyny gości. Wrocławianie pierwszą okazję mieli już w 3. minucie, ale po dośrodkowaniu Sebastiana Mili do piłki nie doszedł jednak blokowany Piotr Celeban.
Bydgoszczanie mądrze bronili dostępu do własnej bramki, sporadycznie kontratakowali, więc mecz toczył się głównie w środku boiska. Mnożyły się także faule. W 21. minucie w starciu z Jakubem Wójcickim ucierpiał Lukas Droppa. W efekcie Czech musiał grać z opatrunkiem na rozciętej głowie. Jego rywal 8 minut później opuścił natomiast boisko.
Na pierwszy celny strzał kibice musieli czekać aż do 34. minuty. Po rzucie rożnym dla Śląska zza pola karnego uderzał Robert Pich, ale zasłonięty Grzegorz Sandomierki zdołał sparować piłkę na kolejny korner.
Bydgoszczanie zrewanżowali się w 43. minucie. Zza pola karnego strzelał Luis Carlos, ale Mariusz Pawełek także stanął na wysokości zadania. To był ostatni pozytywny akcent brzydkiej i obfitującej w faule pierwszej połowy.
Druga część spotkania rozpoczęła się od ataków Śląska. W 53 minucie po wrzutce Mili, Sebastian Ziajka tak wybijał piłkę, że prawie skierował ją do własnej bramki. Gospodarzy uratował jednak Sandomierski. Chwilę później po rzucie rożnym efektowną przewrotką popisał się Celeban, ale nie trafił w bramkę.
Gra wrocławian zaczęła wreszcie nabierać tempa i polotu, a Sandomierski miał coraz więcej pracy. Bramkarz Zawiszy spisywał się jednak bez zarzutu. W 59. i 62. minucie składne akcje Śląska kończyły się podaniami Mili do Marko Paixao. Sandomierski obronił jednak oba strzały portugalskiego napastnika. W 67. minucie bramkarz gospodarzy popełnił jedyny błąd w tym spotkaniu. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego nie potrafili go jednak wykorzystać. Po nieczystym kopnięciu Sandomierskiego, Flavio Paixao z 10 metrów niecelnie główkował na pustą bramkę.
Napór Śląska nie słabł. W 74. minucie przyjezdni mieli kolejne świetne sytuacje. Najpierw Sandomierski sparował strzał Toma Hateley'a z rzutu wolnego z 22 metrów. Kilkanaście sekund później po dograniu Marco Paixao piłkę tuż nad poprzeczką posłał Droppa. Nie upłynęła kolejna minuta, gdy strzał Mili z dystansu znów z trudem obronił bramkarz gospodarzy.
Dominujący po przerwie na boisku wrocławianie dopięli swego w w 86. minucie. Akcję rozpoczął Mila, który podał na lewe skrzydło do Flavio. Portugalczyk wycofał piłkę spod linii końcowej na środek pola karnego. Tam dopadł do niej...Mila, który silnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Sandomierskiemu.
Śląsk wywalczone z ogromnym trudem prowadzenie utrzymał do końca spotkania i odniósł pierwsze zwycięstwo w lidze od 25. października. Gospodarze kończyli mecz w 10-tkę po drugiej żółtej kartce Michała Masłowskiego.
Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Sebastian Mila (86).
Zawisza Bydgoszcz: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki (31. Damian Ciechanowski), Andre Micael Pereira, Paweł Strąk, Sebastian Ziajka - Herold Goulon (69. Mica), Kamil Drygas, Wagner (77. Jakub Łukowski), Michał Masłowski, Luis Carlos - Rafael Porcellis.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Lukas Droppa - Tom Hateley, Krzysztof Danielewicz (46. Juan Calahorro), Robert Pich (90. Mateusz Machaj), Flavio Paixao, Sebastian Mila - Marco Paixao (72. Krzysztof Ostrowski).
Żółta kartka - Zawisza Bydgoszcz: Wagner, Sebastian Ziajka, Michał Masłowski, Kamil Drygas, Luis Carlos, Paweł Strąk.
Śląsk Wrocław: Paweł Zieliński, Krzysztof Danielewicz, Tom Hateley, Lukas Droppa.
Czerwona kartka za drugą żółtą - Zawisza Bydgoszcz: Michał Masłowski (90+2).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.