Radny PiS: Zrywanie obrad kojarzy nam się z XVIII wiekiem
fot. UMWD
Wojewoda zajmie się sprawą przerwania wczorajszej inauguracyjnej sesji sejmiku regionu. Wniosek w tej sprawie złożyli do Tomasza Smolarza opozycyjni radni. Przypomnijmy - na sali nie było wszystkich radnych PO, więc pozostali członkowie tego klubu chcieli przerwać posiedzenie do 17 grudnia. Przeciwni temu byli ludzie Dutkiewicza. Zamieszanie w koalicji wykorzystała opozycja i ostatecznie radni PO i PSL opuścili salę obrad (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ)
Wydarzenia komentuje Paweł Hreniak z PiS: - To anarchizacja życia społecznego na Dolnym Śląsku. Zrywanie sesji sejmiku w momencie, gdy nie można przeforsować swojego kandydata kojarzy nam się z XVIII wiekiem - mówi:
Ostatecznie sesja została przerwana do 15 grudnia.
Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Obserwator2014-12-04 17:00:06 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
Odpowiedz
Prawda jest taka, że gdyby Dolnoślązacy chcieli rządów PiSu.. to by wybrali pisowskich kandydatów dając im większość w Sejmiku. Tak jednak nie było. PiS zdobył mandatów 9 - zdecydowaną mniejszość. Wolą większości obywateli Dolnego Śląska zwyciężyła koalicja PO-PSL. Bezwstydna próba wykorzystania proceduralnych zawiłości związanych z powołaniem wszystkich wybranych w wyborach radnych była nieprzyzwoitością i moralnym nadużyciem opozycji. Gdyby radni PO i PSL uczestniczyli w tej farsie, de facto zgodziliby się na zafałszowania wyniku wyborów. To byłaby dopiero anarchizacja życia społecznego, bo przecież na rządy PiSu na Dolnym Śląsku wyborcy zgody nie dali. I proszę to wreszcie zrozumieć.. a jeśli to zbyt trudne, to po prostu przyjąć do wiadomości.
zgłoś do moderacji
~blog2014-12-03 14:02:51 z adresu IP: (83.1.xxx.xxx)
Szerszej publiczności znany jest ze swych manier, które ma takie, jak przystało na barona z Platformy - gdy na lotnisku w Niemczech potrzebował wózka, to po prostu zwalił czyjąś walizkę i położył swoją, a gdy się nim zainteresowali mundurowi, to wyciągnął prawicę i wybełkotał Heil Hitler. Gdy miał załatwić odmownie Schetynę, to zabrał się do tego tak, jakby szykował sobie wspólników do skoku na bank. Wyszło na jaw, bo jego koleś trafił pod zły adres.
Przy okazji podziału stoków po ostanich wyborach wyszło, że ktoś tam ubzdurał sobie, że jest niezależny i ma coś do powiedzenia w tej sprawie. Protasiewicz ma na to oczywiste wyjaśnienie:
- Część radnych próbowała wykorzystać sytuację, jak się mówi, okazja czyni złodzieja. Część radnych chciała wziąć coś, co do nich nie należy.
I chyba wie, o czym mówi.
~pok2014-12-03 12:42:53 z adresu IP: (83.3.xxx.xxx)
Taką demokrację w wykonaniu PO mamy od 7 lat więc nie ma się co oburzać.