Urban w spódnicy - blondynka w spodniach?
"Są politycy żywiący się problemami państwa i są tacy, którzy te problemy próbują rozwiązywać" - mówił wczoraj Bronisław Komorowski. Rozwiązywaczy problemów ciągle mamy deficyt, choć pięknie gadających nie brakuje. Ale czarnowieszczów jest zdecydowanie za dużo. W Gazecie Wyborczej Władysław Frasyniuk mówi: "Kaczyński narzucił nam swój scenariusz, a mu gramy tak, jak nam pozwala. Zamach i Smoleńsk już się znudziły, potrzebne więc było nowe paliwo, aby rozwalać państwo. No i jest teza, że sfałszowano wyniki wyborów". Władysław Frasyniuk apeluje: "Ludzie, nie grajcie w teatrzyku Kaczyńskiego". Niestety ci, którzy w nim grają tekst pana Władka obchodzić będą dużym łukiem a jedyną reakcją będzie wypowiedziane "a kysz!".
"Rozwalanie państwa" - to za mocno powiedziane. Obserwuję raczej kurs na obrzydzanie rządzących czyli państwa w obecnym układzie. Według prezesa rządzi nami Urban w spódnicy, standardy życia publicznego i w ogóle demokracji mamy takie jak na Białorusi. Profesor Krasnodębski, jako europoseł na forum Parlamentu Europejskiego zgłosił wniosek o debatę nad wyborczym upadkiem demokracji w Polsce. W głosowaniu został olany. Określenie Ewy Kopacz mianem Urbana w spódnicy niestety, nie czyni Jarosława Kaczyńskiego Marylin Monroe w spodniach.
Z tym Smoleńskiem coś jest jednak na rzeczy. Pisze o tym w Rzeczpospolitej Michał Szułdrzyński. Zwraca uwagę, że sposobem na ucięcie porównań i zlikwidowanie okazji do kontestowania powyborczej atmosfery jest szybkie rozwianie wszelkich wątpliwości, sprawne rozpatrzenie zgłoszonych do sądów protestów, których zresztą jest - okazuje się - niewiele.
A we Wrocławiu w Nowych Horyzontach spotkali się na debacie drugoturowcy: Mirosława Stachowiak-Różecka i Rafał Dutkiewicz. Było jak w kinie - mocne spięcia akcji, niespodziewane zwroty dzięki interakcji z salą, No, może zabrakło wątku miłosnego. Kandydatka PiS - cytuję za Wyborczą Wrocław - deklarowała, że "będzie prezydentem w służbie Wrocławia, a nie oznajmującym". Obecny prezydent zauważył, że "przyszedł czas, by korzystając z pozycji Wrocławia, jeszcze szerzej zaprosić Wrocławian do konsultacji w rządzeniu miastem". Nagle i niespodziewanie, po 12 latach kontakt z wrocławianami staje się ideą fix. W kończącym słowie prezydent stwierdził: " to było dobre spotkanie z mieszkańcami". Wyborcza specyfikując obietnice Rafała Dutkiewicza, na pierwszym miejscu dała "spotkania z mieszkańcami". W relacji z debaty czytam o atakach z jakimi się obecny szef miasta spotkał i wniosek: "to cena jaką płaci za brak spotkań z mieszkańcami". Stary postulat dalej leżałby w koszu, gdyby nie druga runda. Niech żyje konkurencja!
Mam post scriptum z innej beczki: na skutek fałszywego alarmu bombowego około 100 ciężarnych kobiet trzeba było wczoraj ewakuować do innych pomieszczeń szpitalnych, rozwozić karetkami do domu i tak dalej. Kochani, drodzy, szanowani przeze mnie koledzy z Gazety Wrocławskiej: musieliście czyn tego debila, kretyna, najkompletniejszego idioty określić w tytule relacji jako żart?
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.