Sprzedawanie głosów w Bogatyni, awantura o zdjęcie w Lubinie
Czy w Lubinie doszło do złamania ciszy wyborczej? Odpowiedzi na to pytanie szukają policjanci. Chodzi o kierowcę, który jechał ulicami miasta z plakatem jednego z kandydatów przyklejonym do tylnej szyby pojazdów. Małgorzata Zając, dyrektor legnickiej delegatury Krajowego Komisarza Wyborczego, nie miała w tej sprawie wątpliwości.
- Do zakończenia głosowania pojazdy, na których są umieszczone materiały wyborcze w formie plakatów - często są to portrety kandydatów - nie powinny poruszać się. Jeżeli taki pojazd stoi zaparkowany, to nie stanowi złamania ciszy wyborczej. Natomiast jeżeli porusza się - jest to już złamanie ciszy. Takie jest stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej.
Pełnomocnicy Krajowego Komisarza Wyborczego sugerowali, by przed uruchomieniem samochodów kierowcy sprawdzali, czy za wycieraczką nie pozostały wyborcze druki reklamowe. W niektórych przypadkach mogły być one potraktowane jako forma agitacji.
Selfie z kartami do głosowania
W Działoszynie w powiecie zgorzeleckim wybuchła afera o...selfie, czyli zdjęcie robione z ręki samemu sobie. Komisja wyborcza zgłosiła policji, że jedna z osób robiła zdjęcia. Ewa Wojteczek z policji w Zgorzelcu mówi, że po sprawdzeniu okazało się, że wyborca nie fotografował innych głosujących, a jedynie wykonał zdjęcie w kabinie do głosowania.
Komisarz wyborczy w Jeleniej Górze Ewa Szymańska-Habzda wyjaśniała, że wykonanie sobie zdjęcia tzw. selfie, w czasie głosowania, nie jest zabronione, szczególnie w kabinie, kiedy nie zakłóca przebiegu głosowania czy jego tajności.
Korupcja wyborcza w Bogatyni i Złotoryi
Gorąco było także w Bogatyni, gdzie 25-latek usłyszał zarzuty kupowania głosów w wyborach samorządowych. Mężczyzna został zatrzymany około południa. - Później policja zatrzymała 53-latka i jeszcze trzecią osobę - mówiła Ewa Wojteczek ze zgorzeleckiej policji.
Na razie tylko 25-latek usłyszał zarzuty korupcji wyborczej. Jak ustaliło Radio Wrocław, za zagłosowanie w określony sposób mężczyzna płacił 200 złotych. Miał przy sobie listę osób uprawnionych do głosowania w danym okręgu.
Podejrzenie korupcji wyborczej także w Złotoryi. Nawet pięć lat może spędzić w więzieniu 36-letni Janusz K. Mieszkaniec Złotoryi oferował w niedzielę po 30 złotych i transport do lokalu wyborczego w zamian za postawienie krzyżyka przy nazwisku obecnego burmistrza tego miasta.
Jeden ze zwolenników innego kandydata założył specjalne okulary z wmontowaną kamerą i nagrał moment, gdy doszło do transakcji. Z takiej oferty skorzystało przynajmniej czterech mieszkańców Złotoryi - to widać na filmie. Zarówno Janusz K. jak i osoby, które wzięły od niego pieniądze w zamian za obietnicę oddania głosu, zostały zatrzymane przez policję. W tej chwili mężczyźni są przesłuchiwani przez prokuratorów. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że ci, którzy pieniądze przyjęli i tak nie mieli zamiaru głosować na obecnego burmistrza. Tym bardziej, że wypełnianie kart - zgodnie z Kodeksem Wyborczym - odbywało się w ustronnym miejscu. Śledczym trudno będzie ustalić, czy faktycznie wywiązali się ze swojej obietnicy wobec zleceniodawcy, czy najzwyczajniej go oszukali.
W regionie wałbrzyskim było spokojnie, choć i tu nie brakowało incydentów. W Pieszycach zasłabł członek komisji wyborczej i musiał zostać odwieziony do szpitala. W Boguszowie-Gorcach jeszcze przed ciszą wyborczą tuż obok jednego z lokali został zaparkowany samochód oblepiony plakatami jednego z kandydatów. Po interwencji policji pojazd został zabrany przez właściciela. Podobne dwa samochody stały także przy lokalu wyborczym w Świdnicy. Państwowa Komisja Wyborcza miała również sporo sygnałów o kartach do głosowania porzucanych na terenie…samych komisji. Takie zgłoszenia pochodziły m. in. ze Świebodzic, Wałbrzycha, Strzegomia i Dzierżoniowa.
Wybory do powtórki pod Legnicą?
Z kolei w okolicach Legnicy doszło do zamieszania z kartami. Wądroże Wielkie i Małuszów - to dwie miejscowości, w których wyborcy nie otrzymali prawidłowych list z nazwiskami kandydatów do samorządu. Po interwencji jednego z mężów zaufania na miejscu pojawili się przedstawiciele Krajowego Biura Wyborczego. Stanisław Rączkowski, Komisarz Wyborczy w Legnicy zastrzega, że w tej chwili nie wiadomo jeszcze, czy w jednej z tych miejscowości trzeba będzie powtórzyć wybory.
- Były listy z podwójnymi kartami i nie było list z zarejestrowanymi komitetami. Poleciliśmy, żeby błyskawicznie sprawdzić ile tego typu kart wrzucono do urny. Odpowiedź poznamy dopiero po zakończeniu głosowania. Karty tego typu wrzucone do urny są kartami nieważnymi.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że w Małuszowie zaledwie 19 osób mogło głosować na nieprawidłowo przygotowanych kartach. W tej chwili nie da się określić ile głosów trzeba będzie unieważnić w Wądrożu Wielkim. Decyzję o ewentualnym powtórzeniu wyborów może jedynie podjąć sąd.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.