Remontują, ale tylko fragmenty. Bo nie mogą się dogadać
Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta odnawiał tam dwie ulice: Pawią i Przystankową. Kłopot polega na tym, że obie drogi nie należą w całości do miasta. - Część przy torach to własność PKP. Z każdym remontem jest coraz gorzej, bo nowa nawierzchnia przedzielona jest kilkumetrowym pasem dziurawej polnej drogi, przez którą przechodzą tory kolejowe - mówi Elżbieta Sowa z miejscowej rady osiedla. Co z tego, że jest chodnik, skoro prowadzi on donikąd? Ludzie muszą schodzić z rowerów, a matki z wózkami mają problem z bezpiecznym przejściem przez tory - tłumaczy. Wtórują jej inni sfrustrowani mieszkańcy. - Widziałam pana na wózku, który nie mógł przejechać. Miał przelecieć nad tym przejazdem? - mówi jeden z nich.
Ewa Mazur z wrocławskiego Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta broni się i tłumaczy, dlaczego remonty wykonywane są w tak kuriozalny sposób. Mazur dodaje, że "dogadanie się" ze spółką często jest niemożliwe, bo odpowiedzi trwają zbyt długo, ponadto ma ona swoje plany inwestycyjne, według których realizuje poszczególne zadania:
Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych nie widzi problemu i twierdzi, że spółka chętnie współpracuje z zarządcami dróg w kwestii remontów. - Przejazd poprawimy - deklaruje:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.