Atrakcja jest, tylko dojazdu nie ma (POSŁUCHAJ)
Trasa, na której jeszcze kilka miesięcy temu pojawiało się ledwie kilkadziesiąt samochodów dziennie, bywa obecnie bardzo zatłoczona, a jest tak wąska, że dwa samochody nie są w stanie się tam minąć, choć mieszka przy niej ledwie kilkadziesiąt osób.
W tłoczne weekendy mieszkańcy muszą stać w korkach na ulicy Brzozowe Wzgórze nawet po półtorej godziny.
POSŁUCHAJ:
Marcin Kupczyk z Przesieki napisał protest. Jak mówi, usłyszał w gminie, że zamknięcie ulicy Brzozowe Wzgórze nie wchodzi w grę, bo jest to droga publiczna, dostępna dla wszystkich. Tyle tylko, że "tych wszystkich" jest jednak zbyt dużo by dało się tam normalnie żyć.
- Chcielibyśmy doprowadzić do ograniczenia ruchu – mówi – niedawno musieliśmy otwierać bramy posesji, by samochody w ogóle stąd mogły wyjechać.
Jakub Kurowski, właściciel Ogrodu Japońskiego w Przesiece mówi, że budował swoją atrakcję od 10 lat, więc to, że w końcu będą tam dojeżdżać tam turyści, nie może być dla nikogo zaskoczeniem. Jak podkreśla, to mieszkańcy wsi, już po otwarciu jego atrakcji, postawili płoty w miejscach, w których były zatoczki. Tam mogły zjechać mijające się samochody.
Protestujący mieszkańcy Przesieki oczekują tymczasem, że turyści będą dojeżdżać do Ogrodu Japońskiego przez las, obecnym czarnym szlakiem od strony Borowic. Tyle tylko, że to droga leśna wymagająca remontu i nakładów rzędu 5 milionów złotych, więc szanse na to są niewielkie. Innym pomysłem jest przygotowanie parkingów w centrum wsi, by goście mogli wygodnie postawić pojazd i dojść kilka kilometrów do ogrodu. Nawet protestujący przyznają jednak, że trudno jest oczekiwać, że masowo turyści będą wybierać takie, mniej wygodne rozwiązanie. Dlatego żądają również usunięcia tablic informacyjnych wskazujących dojazd do atrakcji znajdującej się na końcu ulicy Brzozowe Wzgórze.
Jakub Kurowski odpowiada, że nie może być turystyki bez turystów, a w gminie Podgórzyn nie ma już przemysłu i w zasadzie również rolnictwa. Zostaje tylko turystyka. Jego japoński ogród odwiedziło w tym roku 7 tysięcy osób i ma nadzieję, że w kolejnych latach będzie ich więcej. Nie podziela obaw mieszkańców. - Jestem gotowy dać swój sprzęt, by wykonać prace niezbędne do tego by poprawić bezpieczeństwo na ulicy Brzozowe Wzgórze – deklaruje.
Zastępca wójta gminy Podgórzyn Marek Piwowarski mówi, że w tym sporze wszyscy mają rację. Właściciel ogrodu i protestujący też. Po dwóch burzliwych spotkaniach stanęło na tym, że droga nie zostanie zamknięta, nie będzie też raczej remontu drugiej drogi, czyli tej leśnej, powstaną za to parkingi w Przesiece i co ważniejsze, mijanki, czyli zatoki.
- Musimy poprawić bezpieczeństwo na tej drodze – mówi zastępca wójta.
Tyle tylko, że policja, jak wyjaśnia jej rzeczniczka Edyta Bagrowska, nigdy nie była wzywana do kolizji czy jakichś wydarzeń drogowych na ulicy Brzozowe Wzgórze, na końcu której jest Ogród Japoński.
Protestujący mieszkańcy Przesieki wskazują, że wieś ma drogi wystarczające dla pieszych i skromnego ruchu lokalnego. Nie są przystosowane do większej liczby pojazdów, a niektórzy kierowcy widząc tam strome podjazdy i zakręty po prostu nie dają na nich rady.
Jakub Kurowski odpowiada, że przeciwnicy ruchu na Brzozowym Wzgórzu mówią, że zagrożone są dzieci, które się bawią w pobliżu. - Tymczasem jedynymi dziećmi, które mieszkają przy tej ulicy są moje dwie córki – podkreśla.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.