Hiszpan ratuje Śląsk. Wrocławianie w ćwierćfinale PP
Trener Tadeusz Pawłowski bardzo poważnie potraktował spotkanie z czołową drużyną II ligi. Stal na to z pewnością zasłużyła. W poprzedniej rundzie pucharowych zmagań drugoligowiec wyeliminował faworyzowaną Lechię Gdańsk, a w ubiegłej edycji PP zespół ze Stalowej Woli napsuł sporo krwi wrocławianom. Śląsk awans wprawdzie wywalczył ale wygrał (3:1) dopiero po dogrywce.
W wyjściowym składzie trzeciej aktualnie drużyny ekstraklasy trener Pawłowski dokonał zaledwie trzech zmian w porównaniu do ostatnich spotkań ligowych.
Szansę gry od pierwszych minut otrzymali Rafał Grodzicki, Mariusz Pawelec i Lukas Droppa, którzy zastąpili w wyjściowym składzie Piotra Celebana, Dudu oraz Krzysztofa Danielewicza.
Od pierwszych minut zaatakowali wrocławianie. W pierwszym kwadransie dwa razy na bramkę Stali strzelał Sebastian Mila. Najpierw z rzutu wolnego z ok. 30 metrów, a potem z akcji. W obu przypadkach uderzenia reprezentanta Polski obronił doświadczony Tomasz Wietecha.
36-letni bramkarz Stali uratował swój zespół przed utratą gola także w 28. minucie. Po wykonywanym przez Milę rzucie rożnym strzelał głową - bohater ostatnich spotkań - Flavio Paixao. Wietecha zdołał odbić piłkę, a dobitka Portugalczyka okazała się niecelna. Była to najlepsza okazja gości w pierwszej połowie. Tuż przed zmianą stron dogodnej sytuacji nie wykorzystał jeszcze Tomasz Hołota.
Grający dość zachowawczo i niedokładnie piłkarze ze Stalowej Woli do przerwy nie zagrozili poważniej bramce Mariusza Pawełka.
Drugą część meczu odważniej rozpoczęli gospodarze. W 49. minucie groźnie z rzutu wolnego strzelił Damian Łanucha, ale Pawełek zdołał sparować piłkę na róg. 7 minut później bramkarz Śląska wybiegiem poza pole karne uprzedził szarżującego Łukasza Sekulskiego. Wrocławianie szybko odzyskali jednak inicjatywę. Goście częściej zaczęli grać skrzydłami i znów sporo pracy mieli bramkarz i obrońcy Stali. W 60. minucie w zamieszaniu podbramkowym strzał Mili, a potem uderzenie Flavio z pola karnego ofiarnie zablokowali obrońcy. 120 sekund później Portugalczyk został sfaulowany na linii bocznej rzutu karnego przez Marcina Kowalskiego, który zobaczył drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę. Grający w przewadze wrocławianie już chwilę później mogli objąć prowadzenie. Po uderzeniu Mili z rzutu wolnego zmierzającą pod poprzeczkę piłkę wybił jednak Wietecha. Do kolejnego pojedynku tych dwóch graczy doszło w 75. minucie. Sytuacja dla wrocławian była wymarzona, bo po faulu na Grodzickim sędzia podyktował rzut karny dla Śląska. Do piłki podszedł Mila...i nadal było 0:0. Płaski strzał reprezentanta Polski pewnie wyłapał bramkarz Stali. Niepowodzenie wrocławian uskrzydliło gospodarzy. Sekulski dwa razy groźnie strzelał na bramkę Śląska, ale Pawełek spisał się bez zarzutu.
Dopiero w 87. minucie wrocławianie zdołali potwierdzić swoją liczebną i sportową przewagę golem. Po krotko rozegranym rzucie rożnym piłka trafiła do Toma Hateleya. Anglik precyzyjnie dośrodkował na dalszy słupek, a tam piłkę głową do siatki skierował rezerwowy Juan Calahorro. Dla Hiszpana było to pierwsze trafienie w oficjalnym meczu wrocławskiej drużyny. Defensywny pomocnik został bohaterem Śląska, bo wynik już do końca nie uległ zmianie.
Śląsk w ćwierćfinale PP w marcu 2015 roku zagra ze zwycięzcą czwartkowego meczu Legia Warszawa - Pogoń Szczecin.
Stal Stalowa Wola - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Bramka: Juan Calahorro 87'
Stal: Tomasz Wietecha - Adrian Bartkiewicz, Michał Czarny, Michał Bogacz, Marcin Kowalski - Michał Mistrzyk (59' Tomasz Płonka), Paweł Giel (65' Mateusz Kantor), Przemysław Żmuda (90' Dawid Kałat), Damian Łanucha, Michał Michałek - Łukasz Sekulski.
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Rafał Grodzicki, Tomasz Hołota, Mariusz Pawelec - Flavio Paixao, Tom Hateley, Lukas Droppa (70' Juan Calahorro), Sebastian Mila, Robert Pich - Mateusz Machaj (83' Krzysztof Ostrowski).
żółte kartki: Kowalski, Mistrzyk, Wietecha - Grodzicki, Mila.
czerwona kartka: Marcin Kowalski (61. minuta, Stal, za drugą żółtą).
sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.