Obwodnica Legnicy ślepą uliczką. Ale wreszcie jest szansa
Z ostatnich analiz wynika, że codziennie przez centrum Legnicy przejeżdża około 200 tysięcy samochodów spoza miasta. Przynajmniej połowa tych aut mogłaby nie przekraczać rogatek, bo miasto ma przecież obwodnicę. Szkopuł w tym, że obwodnica od strony południowo-wschodniej staje się ślepą uliczką, bo... brakuje trzykilometrowego kawałka trasy. O tym, jak istotna jest obwodnica południowo-wschodnia, przekonała się ostatnio pani Maria, mieszkanka Bartoszowa. To właśnie obok jej posesji po kilka razy dziennie przetaczają się kolumny aut, którymi mieszkańcy legnickich osiedli Piekary i Kopernika jadą do lub wracają z pracy w Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Ruch jest tak duży, że stara szopa na podwórku pani Marii legła w gruzach. - Dobrze, że stało się to w nocy, bo córka ma małe dziecko, jeszcze doszłoby do tragedii - mówi kobieta.
Sekretarz gminy Legnickie Pole Krzysztof Duszkiewicz nie ukrywa, że jego gminy nie stać na ciągłe remonty drogi, z której i tak głównie korzystają mieszkańcy Legnicy. Mieszkańcy Legnicy, którzy już od pięciu lat mieli jeździć właśnie nieistniejącym trzykilometrowym odcinkiem obwodnicy. - Koszty utrzymania tej drogi ponosi od lat gmina Legnickie Pole, a korzyści ponosi gmina Legnica. Mówię o podatkach, które trafiają do budżetu miasta, mówię o zatrudnieniu, które w większości mają mieszkańcy Legnicy - przekonuje Duszkiewicz.
Dobra wiadomość jest taka, że podczas ostatniego posiedzenia komisji inwestycji w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie wrócił temat pozwolenia na budowę ostatniego kawałka obwodnicy. Prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski:
Tomasz Pereta, miejski inżynier ruchu drogowego z radości już zaciera ręce. Jego zdaniem, jeśli oczekiwana inwestycja dojdzie do skutku, z legnickich ulic mogą zniknąć korki. Nawet w godzinach szczytu. - Obwodnica usprawni ruch, ale zwiększy też bezpieczeństwo, szczególnie w centrum miasta, kiedy ruch z drogi krajowej nr 94 zostanie wyeliminowany - wyjaśnia Pereta.
Dzięki trzem kilometrom drogi między szpitalem i zjazdem na A-4 na autostradzie będzie bezpieczniej - przekonuje Andrzej Hap, dyrektor pogotowia ratunkowego. Jego zdaniem dokończenie obwodnicy pozwoli również na spore oszczędności:
Tylko, że aby zaoszczędzić to najpierw trzeba wydać - przynajmniej 100 milionów złotych, bo tyle ma kosztować droga. Prezydent Legnicy przyznaje, że uzyskanie pozwolenia to połowa sukcesu. Teraz zapowiada się walka o pieniądze, a to nie będzie łatwe. Bo jeśli taka kwota nie znajdzie się w budżecie generalnej dyrekcji, to inwestycja z kasy miasta nie będzie łatwa. - Budowa ostatniego odcinka przebiera poza granicami miasta - wyjaśnia Krzakowski.
O jednomyślności samorządowców przy rozwiązywaniu komunikacyjnego węzła może świadczyć fakt, że wójt Legnickiego Pola Aleksander Kostuń jest skłonny bezpłatnie przekazać Legnicy tereny pod drogę, nawet z całą wsią. - Jeżeli mieszkańcy Bartoszowa będą chcieli stanowić część Legnicy, to jak najabrdziej. Mogliby korzystać wtedy ze wszystkich dobrodziejstw, których w naszej nie jestem w stanie zagwarantować - mówi Kostuń.
I właśnie przy takiej zgodzie samorządowcy walczą o dokończenie obwodnicy - dokładnie od 1 czerwca 2009 roku. Jak to możliwe, że do tej pory nigdy nie udało im się zdobyć nawet pozwolenia na budowę? - Zabrakło woli politycznej. Wszelkie argumenty są niepodważalne i przemawiają za tym, że ta obwodnica już dawno przez rząd powinna zostać sfinansowana i zrealizowana - przekonuje prezydent Legnicy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.