Znaki drogowe inne niż wszystkie. Ale o co w nich chodzi?
Na Legnickiej i Na Ostatnim Groszu na jednym słupie znak droga jednokierunkowa, zakaz postoju i zatrzymywania oraz zakaz wjazdu pojazdów powyżej 12 ton, ale nie dla wszystkich. Poniżej dziewięć tabliczek z informacją kogo i kiedy zakazy nie dotyczą. - Za szybko nie czytam, ale parę minut by mi zeszło. Nawet idąc bym nie zdążył! To chyba jakiś Sienkiewicz pisał - ironizują kierowcy.
Kto tutaj ma pierwszeństwo?
Pani Magdalena podejmuje wyzwanie i próbuje przeczytać wszystkie informacje. Dla ułatwienia stojąc, a nie jadąc... To trochę potrwa, jedziemy więc do Wydziału Inżynierii Miejskiej, aby dopytać o konstrukcję z Legnickiej. Czy na pewno jest potrzebna? - Tak. Dla policji i Inspekcji Transportu Drogowego - odpowiada Katarzyna Kasprzak, która nie ma wątpliwości, że wszystko jest zgodnie z zasadami i kierowcy nie powinni mieć obaw, czy te znaki ich dotyczą czy nie. - Znaki drogowe są w innym rozmiarze, żeby kierowcy mogli je łatwo odczytać. A te tabliczki nie są dla nich - wyjaśnia Kasprzak.
Sprawdzamy centrum miasta. Na ulicy Ruskiej niebieskie znaki informacyjne droga rowerowa, ale dwukołowce jakieś dziwne, do góry kołami...
Błąd? Ania, która spaceruje po placu Solnym uważa, że absolutnie nie. - To oznacza, że można jechać pod prąd rowerem. Albo wziąć go na plecy.
Ten problem mamy więc z głowy. Za to na ul. Legnickiej mały zgryz. Błąd na znaku. - Mylić się jest rzeczą ludzką - mówi Kasprzak. Jasne. Pani Magda czyta więc dalej, a my przenosimy się na Ołbin. Skrzyżowanie ulicy Prusa ze Świętokrzyską wygląda więcej niż dziwnie. Na środku żółty słupek i brak innych znaków. Powinniśmy skręcić przed słupkiem, czy za nim? Ilu kierowców, tyle wersji, a samochody mijają się na grubość lakieru.
- Dziki zachód - śmieją się kierowcy. I to zgodnie z prawem. Słupek każdy może objeżdżać jak chce. Ale Leszek Rabsztyn z Akademii Dobrej Jazdy nie ma wątpliwości: - W tym miejscu słupek jest niepotrzebny, wprowadza tylko chaos.
Jedziemy dalej. Za łatwo nie może być także na ulicy Podwale. Dwa pasy ruchu, zwężenie a tam nowy znak - tzw. suwak ma sugerować kierowcom, jak zjechać na jeden pas. Pomaga? Nie do końca. Kilku zapytanych przez nas kierowców nie odgaduje, co autor miał na myśli.
Szukamy więc w kodeksie drogowym. - Szkoda czasu - mówi kom. Leszek Pyrsz z wydziału ruchu drogowego. - To nie jest znak skodyfikowany w żadnych aktach prawnych. Pełni funkcję, powiedzmy, informacyjną - dodaje. Szybki przeskok na plac Solny. Na jednym słupie znak zakaz wjazdu, a powyżej informacja, że wewnątrz odbywa się ruchy, ale uspokojony.
-Absurdalna sytuacja, mamy do czynienia z tzw. choinką - komentuje pieszy. Miasto mówi, że wszystko jest jednak w porządku, bo diabeł tkwi w szczegółach.
Pomiędzy znakami wisi małą tabliczka - "Zakaz wjazdu nie dotyczy meleksów i rowerów". Problem w tym, że meleks to nie rodzaj pojazdu tylko nazwa marki.
- To tak jakby napisać, że ople mogą wjeżdżać, a mercedesy już nie - śmieje się Leszek Rabsztyn i dodaje: - Myślę, że to tylko reklama firmy ustawiona w centrum miasta, a nie znak.
Urzędnicy tłumaczą, że meleks to najlepsze określenie na turystyczne samochody elektryczne i zmian nie będzie. Wracamy na Legnicką, pani Magda powoli kończy dowiadywać się, czy może jechać czy nie...
Posłuchajcie całego materiału:
A może Wy też wytropiliście jakieś absurdalne oznakowanie i chcieliście je pokazać? Piszcie do autora na adres [email protected], w tytule wpisując znaki drogowe!
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.