Cisza w Pradze
Oprócz klasycznej wersji książki dostępna będzie również edycja limitowana, w której znajdą się: niepublikowane dotąd w Polsce opowiadanie pt. „Tour D'Europe” oraz fotografie autora.
Dodatkową niespodzianką dla fanów Czecha będzie okładka zaprojektowana przez ilustratora i artystę - Jaromira 99. Książkę będzie można dostać tylko w sprzedaży targowej oraz na www.czeskieklimaty.pl.
Czym tym razem zaskoczy nas Punk z Europy Środkowej?
Muzyka jest ucieczką, bywa atakiem albo oddechem – mówią bohaterowie Ciszy w Pradze. To również bicie serca w rytmie techno, tło dla seksu, podróży, rozmów i rozstań. Nie ma absolutnej ciszy – powtarzają niezależnie od siebie Petr, Vanda, Hana i Vladimír – zawsze coś gdzieś słychać. To przeszkadza, odrywa nas od samych siebie i dlatego Vladimír nosi przy sobie ostre nożyczki: jest gotów podarować innym szansę na wolność. Hana odkrywa zmysłowość i zmienia szpilki na rozdeptane trampki. Zza szyb kabiny motorniczego Petr ogląda dziewczyny, złodziei i śmierdzącą Pragę: miasto-muzeum w stanie rozkładu. Vanda po raz pierwszy smakuje gorycz rozczarowania, maskuje żal tatuażem, działką białego proszku i szybkim seksem. Na ekranach telewizorów rozgrywa się wojna, bez jednego krzyku, zupełnie niema.
Jaroslav Rudiš gra na wielu emocjach, z niezwykłą wrażliwością odkrywa świat, który uznajemy za własny: szybki, hałaśliwy, pełen jazgotu i pusty zarazem. Co delikatnego w nas pozostało?
Fragment książki „Cisza w Pradze” Jaroslava Rudiša
Muzyka wciąż huczy. Wszędzie. Wokół. W nim.
Stanął w rozkroku i zamachnął się do pierwszego ciosu.
Potem drugiego.
Trzeciego.
– Niezła jazda, co nie? – odezwał się chłopak z fioletowymi paznokciami.
Vladimir nie zwraca uwagi. Na nic. Na nikogo. A najmniej na siebie. Jedyna rzecz, którą czuje, to
łom w jego dłoniach. Jakby z nich wyrastał. Wali w bezpieczniki i myśli o swojej żonie, z którą chce
być i dla której to wszystko robi. Nikt inny sobie już na to nie zasługuje. Przebija się do środka, za
blachę z bezpiecznikami, do drutów znikających gdzieś we wnętrznościach budynku. Wali dalej.
Na maksa. Chce iść dalej. Chce wyrwać druty z ciała domu. Z ciała miasta. Chce ciszy. Chce, żeby
wreszcie było cicho.
A potem to się stało.
Najpierw światło.
W drugiej sekundzie przestała grać muzyka.
A potem ucichła też muzyka, która rozbrzmiewała w jego sercu. Upadł na ziemię. Zwinął się w
pozycji embrionalnej. Ręce w spazmie. Cały w spazmie.
Wszystko wokół niego płonęło.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.