Trwa dobra passa koszykarzy Śląska. Wygrali ze Stelmetem
Wrocławianie nie przestraszyli się renomowanego rywala. Początkowo kibice oglądali bardzo wyrównane spotkanie. Prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Na nieco ponad 180 sekund przed końcem pierwszych 10 minut Śląsk objął prowadzenie 15:10. Świetnie grał Ikovlev, który na swoim koncie miał już 5 punktów. Na finiszu jednak goście zdołali zmniejszyć stratę. Po pierwszej kwarcie Śląsk prowadził 21:19.
Kilkudziesięciu sekundową przerwę pomiędzy pierwszą a drugą kwartą doskonale wykorzystał Andrzej Adamek. Od tego momentu oglądaliśmy powiem dużo lepiej grających zawodników z Zielonej Góry. Do połowy drugiej ćwiartki Śląsk się jeszcze trzymał, w kolejnych minutach był już tłem. Stelmet napędzał kolejne akcję i najpierw doprowadził do remisu, by później systematycznie powiększać przewagę. Za sprawą Burtt'a ( do przerwy 12 punktów) zielonogórzanie prowadzili po 20 minutach 39:32.
Początek drugiej połowy także dla wicemistrzów Polski. Świetnie spisywał się Koszarek. Trafił też Hosley. Stelmet objął prowadzenie 47:34. Wydawało się, że wicemistrzowie Polski, po fatalnym występie w EuroCup, dadzą swoim kibicom sporą porcję radości. O uśmiech swoich fanów jednak walczył też Śląsk. I to dosłownie. Wrocławianie wzięli się do ciężkiej pracy. Trafili kilka trudnych rzutów, a do tego świetnie spisywali się w obronie. Na 2 i 28 sekund przed końcem trzeciej kwarty przegrywali ledwie 50:54. Powróciły jednak koszmary. Znów złe decyzje pod dwoma koszami, które Stelmet z zimną krwią wykorzystał. Po 30 minutach 60:52 dla gości.
Pierwszy skuteczny rzut czwartej kwarty oddał Śląsk. Za 3 trafił Dłoniak. Drugi też Śląsk. Za trzy trafił Ikovlev. Chwilę później akcja za 2 Dłoniaka i mieliśmy remis 60:60. Świetna gra gospodarzy. Odrobili stratę w 2 minuty i 21 sekund. Po czasie wziętym przez Andrzeja Adamka goście... dalej nie trafiali. Po kilku minutach nieporadności z obu stron za jeden punkt trafił Ikovlev i Śląsk objął prowadzenie. Odpowiedział Burtt. Stelmet pierwsze punkty w czwartej kwarcie zdobył po jej prawie pięciu minutach. Ostatnie fragmenty spotkania były bardzo nerwowe. Oba zespoły bardziej chciały niż potrafiły. Lekką przewagę mięli goście ale popełnili też fatalny błąd, który na punkty zamienił Tomaszek. Na 10 sekund przed końcową syreną trafił Trice i wrocławianie odzyskali prowadzenie (69:68). Ostatnia akcja jednak należała do wicemistrzów Polski. Rzucał Koszarek i... zawiódł. Śląsk wciąż niepokonany w Tauron Basket Lidze. Najwięcej punktów dla gospodarzy - 17 - uzyskał Roderick Trice.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.