Kilka tygodni bez prądu. Bo dostawca ma "procedury"
Nie dało się od września. A po naszej interwencji dało się w ciągu kilku godzin. Jeszcze w sobotę rano 19-letnia Iwetta Buczma z Polkowic nie miała w swoim mieszkaniu socjalnym prądu. Dostawy zostały wyłączone, gdy monterzy zajęli się wymianą instalacji w całym budynku. Prace zakończyli dwa miesiące temu, a mieszkanie w którym kobieta mieszka z pięciomiesięcznym dzieckiem, jako jedyne nie zostało wpięte do sieci. Kobieta zgłosiła się do Radia Wrocław z prośbą o pomoc, po tym jak reprezentanci Taurona po raz kolejny przesunęli termin podpisania umowy.
- Byłam PGM-ie (Przedsiębiorstwo Gospodarki Miejskiej - przyp. red.). Powiedzieli, że nic nie pomogą, bo dalsze działania musi podjąć Tauron. Próbowałam z pomocą społeczną. Pracownik socjalny też odesłał do Taurona. Kuchenkę mamy elektryczną, więc nie mam jak ugotować wody. Bez światła dałabym sobie radę, ale chodzi głównie o to żeby nakarmić dziecko. Dla nich małe dziecko to nie jest problem. Do włączenia prądu są takie procedury i ja mam czekać - opowiada kobieta.
Tomasz Topola, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja przyznawał, że teoretycznie prąd w gniazdach mieszkania pani Iwetty mógł popłynąć już 9 września. Urzędnik nie chciał wskazywać kto popełnił błąd, zapewnił jednak, że w tym przypadku da się pominąć dwutygodniowy okres przygotowywania umowy i za kilka godzi instalacja zostanie włączona do sieci. Tak też się stało - w sobotnie popołudnie do mieszkania dochodził już prąd. W poniedziałek reprezentanci Taurona pojawią się również z nową umową.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.