Michał Przysiężny wygrywa debla na turnieju w Tokio
Sukces w Tokio to pierwsze zwycięstwo głogowianina w historii jego występów w imprezach rangi ATP Tour. Nie byłoby jednak tego osiągnięcia gdyby nie... Gilles Simon i Jo-Wilfried Tsonga. Francuski duet wycofał się bowiem z deblowej rywalizacji, dzięki czemu do turniejowej drabinki wskoczyli Przysiężny i Herbert, którzy wcześniej odpadli w kwalifikacjach.
Daną im przez los szansę Polak i Francuz wykorzystali w 100%. A drabinki nie mieli łatwej. W drodze po tytuł Przysiężny i Herbert musieli się zmierzyć m.in. z najbardziej utytułowaną parą ostatnich lat - amerykańskimi bliźniakami Bobem i Mikem Bryanami oraz finalistami tegorocznego wielkoszlemowego Australian Open: Erikiem Butoracem z USA i Ravenem Klaasenem z RPA. Oba te spotkania rozstrzygnęli na swoją korzyść.
W finałowym meczu polsko-francuski duet spotkał rozstawionymi z numerem drugim Chorwatem Ivanem Dodigiem i Brazylijczykiem Marcelo Melo. Mecz trwał 85 minut, a Przysiężny i Herbert ani razu nie stracili własnego podania. Jedyny raz znaleźli się w niebezpieczeństwie w czwartym gemie, kiedy to obronili dwa break-pointy. W mistrzowskim tie-breaku Polak i Francuz zwyciężyli 10:5.
W singlu w japońskiej stolicy Przysiężny odpadł w drugiej rundzie, po porażce z reprezentantem Uzbekistanu Denisem Istominem. Wcześniej zawodnik Matchpointu Wrocław sprawił dużą niespodziankę eliminując znacznie wyżej notowanego na światowych listach Francuza Tsongę.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.