UOKiK oskarża parafie o monopol na cmentarzach
Niemal każdy z mieszkańców powiatu wołowskiego, który stracił swoich bliskich, opowiada o trudnościach z organizacją pochówku.
- Ksiądz mnie skierował do jednej z firm, nie miałem możliwości wyboru innej - mówi mieszkaniec Wińska. - W chwili, gdy się traci bliskich, nie można o niczym innym myśleć, tylko jak najszybciej załatwić formalności. Nie chciałem kłopotów, więc zrobiłem, jak mi kazał - wyjaśnia.
I dodaje, że podczas rozmów na stypie niejednokrotnie mówiono o problemach z pogrzebami. Kuzynka naszego słuchacza w Lubiążu chowała babcię, ale mogła skorzystać tylko jednej firmy. Z kolei jego wujek w Krzelowie, również w powiecie wołoskim, oświadczył księdzu, że wybiera inną firmę. Zdziwił się bardzo, gdy karawan...nie został wpuszczony na cmentarz.
Posłuchaj relacji Radia Wrocław:
Inny z mieszkańców, tym razem z Lubiąża, po śmierci swojej matki wybrał firmę Ozyrys, czyli nie tę faworyzowaną przez księdza. - Przyjechaliśmy umówieni z trumną w karawanie, ale cmentarz był zamknięty. Biegaliśmy w poszukiwaniu księdza przez kilkadziesiąt minut. W końcu znajomy, z którym byłem, wyjął po prostu bramę z zawiasów i tak weszliśmy na teren cmentarza. Ale stanęliśmy przed nowym problemem - zamkniętą kaplicą. Nie mogliśmy wnieść tam trumny. W końcu, po blisko dwóch godzinach, udało nam się wszystko załatwić. Skąd te problemy? Moim zdaniem wszystko przez to, że wybrałem inną firmę pogrzebową niż ta polecana - wyjaśnia.
Franciszek Huzarski, właściciel zakładu pogrzebowego Dompex z Brzegu Dolnego, potwierdza, że dochodzi do licznych nieporozumień. Zgody na kilka pogrzebów dostawał zaledwie na godzinę przed uroczystością. Firma zarządzająca cmentarzami w tym czasie skrupulatnie badała, czy np. grób ma odpowiednią głębokość. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy pogrzeb nie zostanie odwołany albo - w najlepszym wypadku - opóźniony. - Wiem, że do Moczydlicy Klasztornej, Krzelowa, Małowic, Wińska, Smogorzowa, Strupiny, Stobna i Lubiąża nie mam prawa wstępu - wyjaśnia Huzarski, dodając, że tam księża, a nie wolny rynek, dyktują warunki.
Inne zakłady pogrzebowe z okolicy nie chciały komentować sprawy.
Franciszek Huzarski postanowił walczyć o swoje prawa z pomocą jednej z wrocławskich kancelarii. - Jedyne co mogliśmy zrobić, to zawiadomić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - mówi Krzysztof Kołyga z kancelarii Koksztys. - Zwracaliśmy uwagę, że konkurencja jest całkowicie zachwiana, co jest niedopuszczalne w państwie prawa. Czekamy na decyzję UOKiK-u.
Urząd prowadzi postępowania wyjaśniające w przypadkach kilku parafii. Już wiadomo, że jednej z nich - tej w Lubiążu - specjaliści zarzucają praktyki antymonopolowe.
- Badamy, czy parafia nie nadużyła pozycji dominującej na rynku usług cmentarnych. Chodzi o zarządzanie cmentarzami komunalnymi znajdującymi się pod zarządem tej parafii - mówi Zbigniew Kaczmarek, główny specjalista we wrocławskim oddziale UOKiK-u.
Proboszczowie parafii oskarżanych przez zakłady pogrzebowe o faworyzowanie jednego domu pogrzebowego nie chcieli z nami rozmawiać, odsyłając do swojego zwierzchnika. Ten nie widzi problemu.
- Gdyby proboszcz powiedział: proszę się skontaktować z firmą X, bo inaczej pogrzebu nie będzie, byłoby to działanie niezgodne z prawem - komentuje Rafał Kowalski, rzecznik prasowy Archidiecezji Wrocławskiej. - Nie widzę natomiast nic dziwnego, że proboszcz odsyła rodzinę zmarłego do firmy zarządzającej cmentarzem, która ma m.in. wskazać rodzinie miejsce pochówku. Po załatwieniu tych formalności, równie dobrze rodzina może powiedzieć: "dziękujemy za to. Mamy inną firmę, która zajmie się pogrzebem" - tłumaczy ksiądz Kowalski.
Firma zarządzająca, zdaniem kurii, ma za zadanie utrzymywać porządek na cmentarzu. Do tego więc trzeba zaliczyć zamykanie bramy cmentarnej. - W przypadku nieprawidłowości należy je zgłosić właścicielowi cmentarza, czyli proboszczowi - wyjaśnia ks. Kowalski. Jednocześnie archidiecezja wrocławska zapowiada współpracę z UOKiK przy rozwiązywaniu sprawy.
Postępowania wyjaśniające i antymonopolowe trwają kilka miesięcy. Może to być jednak za długo dla zakładów pogrzebowych, które już teraz stoją na krawędzi bankructwa. - Przez ten monopol upadły już zakłady: Wrzos, Arka i Ozyrys - wylicza Franciszek Huzarski.
Małgorzata Kwiatkowska zatrudniona w firmie Dompex przyznaje, że jeśli nic się nie zmieni, jej zakład pogrzebowy trzeba będzie zlikwidować, a ona straci pracę.
UOKiK nakłada kary na parafie za praktyki monopolistyczne
Ponad 3 tys. 600 zł. grzywny nałożył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów z Wrocławia na parafię rzymskokatolicką pw. Świętych Aniołów Stróżów na cmentarzu przy ul. Przemysłowej w Wałbrzychu. Wg UOKiK w latach 2006 - 2008 wykonano tam 260 pochówków. 90 procent z nich zlecono firmie, która miała podpisaną umowę z parafią i była administratorem nekropolii. Z dokumentacji zgromadzonej prze Urząd wynikało, że rodziny zmarłych, które nie chciały rezygnować z usług firmy zewnętrznej, ponosiły dodatkowe koszty za wykopanie grobu przez administratora cmentarza.
9 maja 2009 roku Świdnicka Kuria Biskupia skierowała pismo do wszystkich proboszczów z terenu diecezji w którym poinformowała, że "w świetle obowiązującego prawa parafie nie mogą zakazać dostępu do własnego cmentarza żadnemu zakładowi pogrzebowemu , prowadzącemu działalność
gospodarczą w oparciu o stosowne koncesje".
Podobną decyzję ogłosił UOKiK rok temu w województwie opolskim. Urząd stwierdził, że parafia rzymskokatolicka pod wezwaniem Św. Tomasza Apostola w Kietrzu zezwalając na kopanie grobów na miejscowym cmentarzu tylko jednej firmie pogrzebowej łamie prawo. Parafii w Kietrzu UOKiK wymierzył karę w wysokosci 3 tys. 833 zł.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.