Park Kulturowy: Ty zapłacisz za wandali! (POSŁUCHAJ)
Wojewoda zaskarżył więc uchwałę do sądu administracyjnego. Radni wczoraj późnym wieczorem odrzucili uwagi wojewody, więc o wszystkim zadecyduje sąd. Oznacza to, że zapowiada rewolucja w centrum Wrocławia może być opóźniona. Nowe przepisy miały wejść w życie od maja. Kto w tym sporze ma racje, a kto popełnił błąd?
Czym jest park kulturowy? W dużym uproszczeniu - chodzi o walkę z reklamami i wypuklenie tego, co architektoniczne wartościowe. Uchwałą objęto ponad 200 ha w centrum Wrocławia. Obowiązywać mają tam szczególne obostrzenia dotyczące reklam wielkopowierzchniowych i szyldów reklamowych. Chodzi o ochronę detali architektonicznych, często przesłonionych przez bilbordy. Zniknąć mają też m.in. tzw. "chodzące tablice reklamowe", czy dowolnie ustawiane stojaki, które blokują chodnik. Drobne reklamy będą możliwe, ale tylko na wyznaczonych przez miasto słupach. Temat był szeroko konsultowany, radni przegłosowali nowe przepisy i dopiero teraz po 5 miesiącach wojewoda Tomasz Smolarz oświadczył, że przepisy są niezgodne z ustawami. Posłuchajmy Marty Libner z biura prasowego wojewody:
Co więcej, w uchwale czytamy, że odpowiedzialność ponoszą konkretne osoby czy podmioty - "właściciel, zarządca, bądź inne osoby posiadające tytuł prawny". Innymi słowy - wolno tworzyć zakazy i ograniczenia, ale nie wolno konkretnych obowiązków nakazywać konkretnym podmiotom.
Wczoraj odbyła się specjalna sesja rady miasta w tym temacie i głosowanie. 29 radnych było za oddaleniem skargi wojewody, jeden przeciw, jeden się wstrzymał. Więc sprawa trafi do sądu. A tak Krzysztof Kilarski, szef komisji praworządności i bezpieczeństwa, tłumaczył jak on rozumie paragrafy co do których ma wątpliwość wojewoda:
Tym razem miejska opozycja, czyli Prawo i Sprawiedliwość, przyznaje rację rajcom od prezydenta Dutkiewicza i ramię ramię zagłosowała za przekazaniem sprawy do sądu administracyjnego. Zresztą posłuchajmy argumentacji Mirosławy Stachowiak-Różeckiej – Przewodniczącej klubu PiS:
A co główni zainteresowani parkiem kulturowym, czyli mieszkający i pracujący w rynku mówią o decyzji wojewody?
Tu również spore zaskoczenie. Wydawało się, że będą zadowoleni z tego, że wojewoda stanął w ich obronie. Jednak Andrzej Dobek ze Stowarzyszenia Nasz Rynek, a prywatnie właściciel Klubu Jazda, uważa, że takie działanie wojewody to zasłona dymna, bo nie dość że czekali na rozpatrzenie 5 miesięcy, to ostatecznie wojewoda nie uchylił uchwały a jedynie niektóre jej punkty zaskarżył do WSA. Co więcej, Stowarzyszenie Nasz Rynek, jak najgorzej wypowiada się również o samej koncepcji parku kulturowego:
Zdaniem restauratorów będzie to po prostu okazja do nakładania mandatów przez np. straż miejską. Marta Libner z biura prasowego wojewody tłumaczy, że wojewoda nie uchylił uchwały bo ta jeszcze nie weszła w życie, a z kolei badanie problemu trwało tak długo, bo materia jest zupełnie nowa - park kulturowy działa w Polsce tylko w Krakowie. A na koniec posłuchajmy jeszcze jednej oceny zapisów o odpowiedzialności za zniszczenia. Mówi Justyna Matyjas- Zybura - menagerka jednej z restauracji na rynku:
Teraz o sprawie zadecyduje sąd - radni obiecują, że dostosują się do decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Co więcej, zapowiadają ewentualne korekty w uchwale także po wejściu w życie uchwały - jeśli będzie taka potrzeba.
Park Kulturowy oznaczałby, że ograniczona zostanie liczba reklam, szyldów i banerów m.in. na Starym Mieście, Wyspach Odrzańskich, Ostrowie Tumskim i placu Kościuszki. Uchwałę w tej sprawie przyjęli radni.
Urzędnicy argumentują, że krzykliwe ekspozycje np. na elewacjach pojawiają się często bez zgody konserwatora zabytków. Wiceprezydent Adam Grehl mówił, że wierzy w powodzenie idei. Wrocławscy radni mieli wątpliwości, ale podkreślali, że po wejściu w życie nowego prawa będzie 12 miesięcy na przygotowanie właścicieli restauracji czy sklepów.
Uchwała od samego początku budziła kontrowersje - obszar parku ma obejmować 210 hektarów uznanych za pomniki historii, czyli oprócz Starego Miasta i wysp również Ostrów Tumski, ogród botaniczny, Promenadę Staromiejską i plac Kościuszki.
Urzędnicy przekonują, że w tej chwili reklamy są tam rozwieszane nielegalnie i bez zgody konserwatora zabytków. Projekt uchwały przewiduje regulacje dotyczące m.in. wyglądu witryn, prezentowania reklam oraz handlu na ulicach. Wiceprezydent Adam Grehl podkreślał, że dzięki wprowadzeniu tych zasad odzyskamy piękno miasta.
Przygotowane przez Radę Miejską propozycje nowych przepisów były omawiane z mieszkańcami i przedsiębiorcami. W połowie grudnia na publiczną debatę dotycząca projektu przyszło kilkadziesiąt osób między innymi wiceprezes wrocławskiej izby gospodarczej. Ewa Mokrzycka pytała o koszty wprowadzenia zmian. Dyskusyjna jest też m.in. sprawa jednolitego wzoru kiosków handlowych - jakie "ciało" wybierze modelowe stoisko, ile ich powstanie, kto za nie zapłaci, w końcu jaka firma je stworzy (a więc na nich zarobi). Co z funkcjonującymi już we Wrocławiu, mało tego zaakceptowanymi przez miasto, stoiskami w centrum.
O tym, jak stolica Dolnego Śląska wyglądałaby bez reklam można się przekonać wchodząc na blog tajemniczywroclaw.pl. Jego autor, Grzegorz Pietrzak, zrobił symulację:
Kliknij na zdjęcie, by przejść do galerii
Inspiracją dla władz Wrocławia jest Krakowski Park Kulturowy
Park Kulturowy Stare Miasto działa pod Wawelem od czerwca 2012 roku. W ciągu pierwszego półrocza funkcjonowania urzędnicy zinwentaryzowali ponad 10 tysięcy obiektów, m.in. szyldów, gablot, tablic. Ustalano czy zostały umieszczone zgodnie z prawem czy nielegalnie. Np. na kamienicach przy ulicy Floriańskiej były zamontowane 342 różnego typu elementy reklamowe, z czego legalnych było tylko 86.
Co w krakowskim w parku zabronione? Znaki, tablice i szyldy nie mogą mieć jaskrawej kolorystyki, a markizy i daszki nie mogą zasłaniać detali architektonicznych budynków. Wielkoformatowe reklamy umieszczone na rusztowaniach na czas remontu elewacji mogą wisieć na budynku nie dłużej niż rok. Nie można dowolnie zmieniać wystroju budynków frontowych, kształtu dachów i wysokości kalenicy, a także kolorystyki elewacji.
Różnice między Wrocławiem i Krakowem
Kraków na długo przed wprowadzeniem w życie restrykcyjnych przepisów prowadził akcję "reklama za reklamę" - ci, którzy zdecydowali się na dostosowanie szyldów i reklam do nowych wymogów, mogli się za darmo reklamować na miejskiej stronie internetowej. Kampanię informacyjną prowadzono także w portalach społecznościowych. Po podjęciu uchwały w urzędzie miejskim uruchomiono punkt informacyjny, a właścicielom nieruchomości strażnicy miejscy wręczali ulotki.
We Wrocławiu, co prawda wprowadzanie uchwały wciąż jest w powijakach, ale zręby jej zapisów dają już obraz zmian w centrum - czego nie wolno, a co wolno będzie robić. Miasto chwali się rozpoczętymi konsultacjami, ale jak na razie na nich poprzestaje. Wciąż nie ma mowy o ewentualnych zachętach (na wzór krakowskich) czy udogodnieniach dla funkcjonujących w centrum przedsiębiorców i osób prywatnych, nierzadko czerpiących korzyści z zawieszonych reklam.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.