W Sudetach otworzą kopalnię uranu? Ludzie protestują
Wraca sprawa poszukiwań złóż uranu w gminie Stara Kamienica. Sąd administracyjny odrzucił postanowienie Samorządowego Kolegium Odwoławczego i wójta gminy, Wojciecha Poczynka, nakazujące przeprowadzenie międzynarodowego polsko-czeskiego postępowania środowiskowego w sprawie poszukiwań tego promieniotwórczego pierwiastka. To oznacza, że firma Europen Resources wraca do gry i może przygotowywać się do działań.
Przeciw poszukiwaniom uranu były już protesty mieszkańców. Wygląda na to, że gra zaczyna się od początku. Można się spodziewać pikiet, manifestacji i protestów, mieszkańcy bowiem bardzo nie chcą, by ktokolwiek szukał w gminie Stara Kamienica uranu. Jak mówią, samo słowo uran w kontekście ich gminy oznacza, że wartość nieruchomości spada tak szybko jak szybko potrafi terkotać licznik Geigera.
Katarzyna Andrzejewska, jedna z liderek protestujących mówi, że jeśli uran zostanie znaleziony i będzie go wystarczająco dużo, to właściwie nie ma możliwości by zablokować w przyszłości budowę kopalni. Tego zaś żyjący z turystyki i w zgodzie z naturą mieszkańcy gminy Stara Kamienica po prostu nie chcą.
Z drugiej strony - w świetle planów budowy dwóch polskich elektrowni atomowych dobrze by chyba było, byśmy mieli własne złoża tego metalu i nikt by nie mógł nas odciąć od paliwa, tak jak to obecnie dzieje się z gazem z Rosji.
A co na to wszystko firma starająca się o zgodę na poszukiwania? Mariola Wojewoda z firmy Europen Resources podkreśla, że badania są mało inwazyjne, że to tak naprawdę badania tego co jest w ziemi przy pomocy prądu o odpowiednich, niegroźnych dla przyrody parametrach i być może jeden odwiert. Nie będzie żadnego szczelinowania jak z gazem łupkowym, żadnego ługowania minerałów, a po prostu otwór sięgający prawie 400 metrów głębokości, z którego wydobyty zostanie rdzeń. Ten rdzeń będzie badany, dokładnie z resztą jego połowa, a druga trafi do państwowego archiwum.
Pełnomocniczka firmy zaznacza, że złoża są własnością państwa, a nie właścicieli ziemi i jako takie powinny zostać zbadane.
Mecenas Krzysztof Bukowski, reprezentujący także firmę Europen Resources podkreśla, że nie zaprzestanie ona starań o zgodę na poszukiwania i, jego zdaniem, mieszkańcy nie mają możliwości, by te badania zablokować.
Dopiero jeśli one pokażą, że w ziemi jest uran w dużych ilościach możliwe będą odwierty w celu zbilansowania zasobów.
Ale na nie potrzebne będzie kolejne zezwolenie. Kwestia budowy kopalni to perspektywa kilkudziesięciu lat i to pod warunkiem, że rzeczywiście coś w ziemi jest.
Determinacja po obu stronach jest duża. Zapowiada się też ostra walka. Co na to wszystko samorząd gminy Stara Kamienica?
Samorząd jest między młotem a kowadłem. Urzędnicy prowadzą postępowanie w sprawie wydania decyzji środowiskowej na poszukiwania uranu. Jeśli wydadzą decyzję niekorzystną dla inwestora, narażają się na proces sądowy, jeśli niekorzystną dla protestujących mieszkańców to również będą mieli kłopoty.
JAK PROTESTOWALI INNI?
Najbardziej znany protest na Dolnym Śląsku to sprzeciw wobec odkrywki koło Legnicy. Wg specjalistów to tam właśnie znajduje się jedno z największych złóż węgla brunatnego w Europie.
W 2009 roku mieszkańcy sześciu podlegnickich gmin w referendach powiedzieli "NIE" planom budowy odkrywkowej kopalni. Zarówno przed głosowaniem, jak i po, ludzie organizowali protesty, marsze i wystąpienia, nawet w Sejmie. Mieszkańcy gmin: Kunice, Miłkowice, Prochowice, Ruja, Ścinawa i gminy wiejskiej Lubin, a także samorządowcy i ekolodzy argumentowali, że odkrywka może zająć nawet 160 km kw., a z powierzchni ziemi zniknąć 50 miejscowości.
Rząd, popierany przez ekspertów branży energetycznej i górniczej, twierdził jednak, że tak ogromnych zapasów źródła energii nie wolno Polsce zmarnować. Zwłaszcza wobec coraz głośniejszej dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym kraju. "To archaiczna metoda, która doprowadzi do ogromnej dewastacji terenu i masowych wysiedleń. Tysiące ludzi straci domy, a duża część Dolnego Śląska stanie się pustynią " - odpowiadali przeciwnicy odkrywki. Jednocześnie wskazywali na znalezienie innego sposobu eksploatacji złoża.
Sprawa trafiła do Brukseli. Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego przysłała do Polski w ubiegłym roku posłów, którzy wizytowali zagrożone tereny i spotkali się z ich mieszkańcami. Efektem tej misji był niekorzystny dla władz raport potwierdzający wszystkie zarzuty, jakie w petycji postawili protestujący oraz nakaz wycofania się przez rząd z ochrony złoża węgla brunatnego pod Legnicą.
W 2013 r. radni sejmiku województwa przyjęli „Strategię Rozwoju regionu do roku 2020” uwzględniającą wniesioną przez samorządy regionu legnickiego poprawkę zakazującą wydobycia węgla brunatnego metodą odkrywkową.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.