Zostań kandydatem! To bardzo proste
Po zamianie Ordynacji na Kodeks Wyborczy droga do kariery samorządowca jest znacznie prostsza. Przynajmniej pod względem formalnym. Czy warto ubiegać się o mandat radnego i jak to robić skutecznie? - Dostać się można w różny sposób - wiadomo - dużo obiecywać, być krasomówcą - tak można zjednać sobie wyborców. Ale później być radnym, przejąć na siebie odpowiedzialność - to już jest bardzo trudne - Jan Skowroński doskonale zna kulisy życia w samorządzie, bo mandatem radnego Chojnowa legitymuje się już od czterech kadencji.
O jedną kadencję krótszym stażem może się pochwalić Wiesław Świerszcz z Niechlowa. - Miałem zamiar już nie kandydować. Trudno zostać radnym, ale jeszcze trudniej sprawować mandat. Najtrudniejsza jest współpraca z innymi radnymi, którzy co rusz wykazują się niewiedzą, nawet w kwestii ustawy o samorządzie gminnym, którą przecież powinni zać.
Chodzi bardziej o obowiązek moralny niż prawny, bo żadnych egzaminów dla kandydatów radnych nowy kodeks wyborczy nie przewiduje. Wręcz przeciwnie - droga do rady tym razem jest znacznie prostsza. - Dokładnie jest ona opisana na naszych stronach internetowych - wyjaśnia Małgorzata Zając, szefowa delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Legnicy. Przewodnik znajdziecie też u nas! (KLIKNIJ TUTAJ)
Do czwartku jedynie w rejonie legnicko-jeleniogórskim zrejestrowało się 200 komitetów. Do wtorku pracownicy delegatury spodziewają się przynajmniej stu kolejnych. Co takiego mają w sobie samorządy, że przyciągają? Piotr Maściuch z Bielan w gminie Wądroże Wielkie zastrzega, że diety radnego były ostatnią rzeczą o których myślał, decydując się na start w wyborach. - To nie są duże pieniądze. Pomogą dojechać na sesje, czy zadzwonić w parę miejsc, gdy się coś załatwia. Żyć się z tego nie da. Jakby się dokładnie przyjrzeć ustawie o samorządzie, to diety powinny być rekompensatą za zwolnienie się z pracy na czas wypełniania obowiązków. Natomiast trudno jest każdemu z osobna ustalić dietę - przyznaje Maściuch.
Mariusz Mikołajek i Krystian Myślewski, dwaj bardzo młodzi kandydaci ze Starej Rzeki w powiecie polkowickim, zupełnie inaczej podchodzą do kwestii finansowych. W publicznych pieniądzach widzą klucz do... równości społecznej.
Jan Skowroński, przewodniczący Rady Miejskiej w Chojnowie twierdzi, że w wielu rejonach zainteresowanie pracą w samorządach samorządów maleje. - Mieliśmy problemy ze znalezieniem kandydatów. Ludzie nie wierzą, że zostaną wybrani, boją się, że poniosą koszty i stracą własny czas - mówi Skowroński.
Takiej wiary we własne siły nie brakuje Piotrowi Maściuchowi, bo choć startuje w wyborach na radnego po raz pierwszy, to ma już spore poparcie sąsiadów i doświadczenie w organizowaniu - nawet kiełbasy, niekoniecznie wyborczej. - Jestem sołtysem. Wcześniej żadnemu sołtysowi nie udało się podpisać umowy na wydzierżawienie placu zabaw, a mi się udało. Wiosną działamy - będzie teren rekreacyjny, miejsce na grilla. Mam jeszcze inne pomysły na ciekawe rzeczy - przyznaje.
A jaki jest najskuteczniejszy sposób na uzyskanie poparcia elektoratu? Jan Skowroński radzi: - Najlepsza metoda to codzienne spotkania i rozmowy z każdą rodziną ze swojego okręgu. Ludzie bardzo chętnie rozmawiają. Nawet o tym, jak niewiele potrzeba by zostać radnym. Bo - jak zapewnia Małgorzata Zając - cztery lata temu w jednej z gmin powiatu jaworskiego kandydat został radnym po tym, jak oddało na niego głosy zaledwie... 44 wyborców.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.