Babcia za dziadka, dziadek za rzepkę (Przegląd prasy)
U Tuwima to było tak:
Żabka za boćka,
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę.
Natomiast w Fakcie jest tak:
Kopacz za Tuska
Bielecki za Szczurka
Neuman za Arłukowicza
Kalisz za Biernackiego
Biernacki za Arłukowicza.
To nawet brzmi prawdopodobnie. Aha - i jeszcze Zdziebko za Bieńkowską. Gazeta Wyborcza informuje, że Elżbieta Sorry Bieńkowska idzie do Brukseli, bo Juncker szukał kobiet, by wypełnić parytet. Czasy są takie, że teraz, aby zadowolić kryteria płciowo - parytetowe, najlepiej chyba być transwestytą, ale takim jeszcze z reliktami przeszłości na wszelki wypadek, by w razie nagłej konieczności ujawnić co potrzebne. Radosław Sikorski na to nie poszedł wobec tego poszedł w europejską odstawkę, aczkolwiek Wyborcza pisze, że i jego krajowe stanowisko jest niepewne. Rzeczpospolita komentując szykujące się przetasowania w rządzie określa je mianem "czkawki brukselskich awansów". Chyba chodziło o echo brukselskich awansów, ale pewnie, zdaniem Rzepy, czkawka lepiej epitetuje władzę.
Dziennik Gazeta Prawna pisze, że trwa walka o wpływy w rządzie a potykają się ze sobą jeszcze premier z wciąż prezydentem. Wojnę pałaców o rząd i władzę w PO na łamach Super Expressu komentuje socjolog profesor Kazimierz Kik. Jego zdaniem to, co teraz uzgodni Donald Tusk będzie obowiązywało, ale tylko do jego odejścia. Za parę tygodni, zwłaszcza po wyborach samorządowych, sytuacja się zmieni. "Tusk wyeliminował wszystkich poważnych konkurentów i teraz zostawi partię dozorcom.(...)To się nie uda, to jest koniec Tuska w kraju" - twierdzi profesor Kik w wywiadzie zatytułowanym "Nadchodzi czas Schetyny". Może i nadchodzi, tylko, że pan marszałek, co go widzę w telewizorze, to taki przytłamszony jakiś, bez dawnej werwy. Przysłowia są mądre. Wykańczał wilk razy kilka, wykończyli i wilka. Ale może stary basior się podniesie.
Na razie emocjonujemy się harataniem w gałę siatkową. Dziś nasi grają z Wenezuelą. Przy okazji Gazeta Wyborcza dziwi się, że choć Hala Stulecia jest mała, to na meczu naszych z Serbią nie tylko nie pękała w szwach, ale wręcz były wolne miejsca. Związek siatkarski utrzymuje, że sprzedano komplet, ale 1000 widzów nie wiadomo dlaczego nie przyszło. Może szukali kodu do kanału telewizyjnego?
Ale, ale: Gazeta Wrocławska donosi, że złapano pokojówkę, która w hotelu skradła Australijczykom bilety na siatkówkę. Czyli nie jest źle!
Do usłyszenia się z Państwem...
Posłuchajcie przeglądu:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.