Trzeci mecz - czy będzie trzecie zwycięstwo?

Po triumfach nad Serbią i Australią reprezentację Polski czeka kolejne wyzwanie. O 20:25 na drodze biało-czerwonych stanie ekipa Wenezueli. Zwycięstwo nad przedostatnią w tabeli grupy A drużyną znacznie przybliży naszych siatkarzy do drugiej rundy turnieju. Wymóg jest jeden. Zatrzymać mających wielkie aspiracje podopiecznych Vicenzo Nacciego.

Po awansie do turnieju głównego siatkarze Wenezueli podkreślali, że na imprezę jadą po dobry wynik. Za taki uznać należy co najmniej awans do kolejnej fazy turnieju, którą "polska" grupa rozegra w Łodzi. Jeśli 35. drużyna rankingu FIVB dziś wieczorem przegra, sprawa pojawienia się w Atlas Arenie mocno się skomplikuje. Po porażce 0:3 z Argentyną wszyscy w zespole zdają sobie sprawę z powagi starcia z gospodarzami. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że za Polakami w Hali Stulecia znów ponad 6 tysięcy kibiców.

Chociaż dziewięciokrotni wicemistrzowie Ameryki Południowej nie są wymieniani w gronie faworytów, w ich składzie widnieje kilka znanych nazwisk. Za największą gwiazdę uznaje się 32-letniego Ernardo Gomeza, którego grę kibice pamiętają jeszcze z turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Opolu. W 2002 roku atakujący zajął tam z Olympiakosem Pireus drugie miejsce. Mimo to Wenezuela na arenie międzynarodowej nie odnosiła większych sukcesów i nie powinna stanowić dla nas zagrożenia. Na 75 rozegranych w Mistrzostwach Świata meczów "żółto-niebiesko-czerwoni" wygrali zaledwie 18.

W polskiej kadrze przed meczem panuje duży spokój. Żaden gracz nie narzeka na urazy, a po łatwych zwycięstwach nad Serbią i Australią nastroje w zespole są bardzo dobre. Francuska para szkoleniowców podjęła jednak decyzję o odizolowaniu reprezentacji. Środowy trening został zamknięty dla mediów i kibiców - w ten sposób Antiga chciał wyciszyć i zrelaksować siatkarzy przed dalszą częścią turnieju. Czy przyniesie to efekt? Przekonamy się wieczorem. Początek meczu o 20.25.