Hofman - zjedz Pan własny język! (PRZEGLĄD PRASY)
"Nasz premier, nasz prezydent" - takim tytułem rozpoczyna się dzisiejsza Gazeta Wyborcza". Jarosław Kurski nawiązuje do artykułu swego szefa sprzed lat 25. Wtedy Michnik apelował, by premier był nasz, a prezydent wasz czyli ich. Ale ten tytuł to nie tylko skrótowe skomentowanie wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej ale i zauważenie perspektywy, bo pięcioletnia kadencja w Brukseli będzie świetną trampoliną do prezydentury Polski po upływie drugiej kadencji Bronisława Komorowskiego, czyli za pięć lat z okładem. "Donald Tusk na koniu historii" pisze Bogusław Chrabota - naczelny Rzeczpospolitej. Zdaje się życzyć premierowi, by to był biały koń, na którym wróci do Polski po wypełnieniu misji.
Przypominanie, że jeszcze żaden polski polityk, nigdy! - podkreślam, nie pełnił tak wysokiej funkcji, jest powszechne. I stoi w sprzeczności z wbijaną do przedwczoraj nam do głów przez Prawo i Sprawiedliwość tezą, że rządzi nami nieudacznik, który za co się weźmie, to spieprzy. Panie Hofman - smacznego, przy połykaniu własnego języka. To David Cameron ponoć, nie tylko Angela Merkel, przygotował panu to danie. Z pomocną ręką nienawistnikom przychodzi Łukasz Warzecha, pisząc w Rzeczpospolitej: "Polityk o silnej świadomości interesu narodowego nie mógłby nigdy objąć takiej funkcji (...) Prestiż dla samego prestiżu to jedynie świadectwo kompleksów, z których Platforma czyni użytek od lat" - koniec cytatu. Sądzę, że Warzechę należy czytać kompleksowo, w pakiecie z publikacją Wyborczej Wrocław o tym, jak to w Kłodzku, w ramach kampanii samorządowej, dwóch facetów napluło na siebie, nie zważając na pracującą kamerę.
No to przejdźmy do podziału niedźwiedziej skóry. Obecne układanki personalne są tyle warte, co niedawne zapewnienia premiera, że Bruksela go nie interesuje. Jedna jednak sprawa chyba się wyjaśniła. W sobotę w Gazecie Wyborczej red. Malwina Gadawa napisała, że wysoką pozycję w rekonstruowanym rządzie może mieć Rafał Dutkiewicz. Dzisiaj ta sama autorka sugeruje możliwość powrotu do gry Grzegorza Schetyny. Obie te tezy dezawuuje w Wyborczej Wrocław Jacek Protasiewicz, mówiąc, że obecny awans Rafała Dutkiewicza to political fiction zaś Grzegorz Schetyna w ciągu najbliższych dwóch lat nie będzie przewidziany jako zwycięzca.
W dzisiejszej prasie jest silny front obrony Krzysztofa Mieszkowskiego - dyrektora Teatru Polskiego, który teatr swój widział ogromny a zobaczył zadłużony. Gazeta Wyborcza na stronach ogólnopolskich pisze, że zapowiedziana dymisja to kara za dobry teatr, że Mieszkowski nie popadł by w niełaskę, by płacił pracownikom, ale nie realizował premier. Wyborcza Wrocław pisze wręcz o kulturalnym stanie wojennym we Wrocławiu a Krystian Lupa mówi, że jak tak, to on rezygnuje z kontynuowania swych prac we Wrocławiu. Czyli mamy złą prasę w kwestii kultury. A w sprawie sportu nie lepszą, a nawet nam uwłaczają. Gazeta Wyborcza pisze, że po hucznej inauguracji w Warszawie, polscy siatkarze grać będą we wrocławskim kurniku. Bo tak się ma pojemność Hali Stulecia do Stadionu Narodowego. A nich tam. Za to postarajmy się, aby siatkarze doszli do wniosku, że w Warszawie to był wielki piknik, a u nas jest im jak u mamy.
Do usłyszenia się z Państwem
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.