Dzieci biorą się z podatków (PRZEGLĄD PRASY)
Zgadza się z tym Rzeczpospolita, pisząc: "Obietnice premiera pokazują, że celem koalicji jest wygranie wyborów. Nawet kosztem budżetu i bezpieczeństwa. (...) Polityka niszczy gospodarkę".
"Nowe dary premiera" - zauważa baśniowo Gazeta Wyborcza. Szaty stare, obietnice nowe. Ale te obietnice, skierowane do pokolenia rozmnażającego się oraz ośmiu milionów emerytów i rencistów, będą spełnione. Kto dzisiaj mówi, że to obiecani cacanki, ten kręci sznur na własną szyję, bo co jak co, ale ten kampanijny plan nie może być niezrealizowany. Zegar wyborczy tyka.
Premier i jego ministrowie przemawiali wczoraj w Sejmie, ale adresaci byli na zewnątrz. W zaskakujący szczerością sposób poinformowała o tym z mównicy minister Kluzik - Rostkowska. Szybko przeleciała po bezpłatnych państwowych podręcznikach, wspomniała, że młodzież tęskni za średnimi szkołami zawodowymi a potem powiedziała, że to na razie tyle a szczegóły są nie dla zgromadzonych w sali ustawodawców tylko dla uczestników konferencji prasowej, która zaraz się odbędzie.
Przy okazji Gazeta Wyborcza rozlicza premiera z poprzednich obietnic zaczynając od , jak to określa, "płomiennego wystąpienia nowicjusza" z roku 2007. Nowicjusz wszczepiał nam wówczas wzajemne umiłowanie i nadzieję a potem przyszedł kryzys światowych finansów. Jakoś tam wytaplaliśmy się z większych kłopotów, ale inwestycje rozwojowe się ślimaczą, emerytalne przywileje dużych grup społecznych są niezlikwidowane, Arłukowicz orze na ugorze i plonu nie widać, podatki poszły w górę, większy VAT rozparł się jakby był u siebie.
Pewną nadzieją dla koalicji są publikacje Rzepy i Wyborczej z dziedziny nauki. Otóż japońsko - amerykański zespół neurologów uznał, że nie wystarczy optymistyczna tendencja pamięci, która sama z siebie zapomina złe wspomnienia. Uśmiechanie się do przeszłości można stymulować tak, aby to co za nami było usłane różami. A w nosie mam takie pomysły. Wolałbym świetlaną przyszłość a najlepiej dostatnią teraźniejszość, ale o tym premier nie mówił. To, co na pewno jest odkrywcze, to system ulg za posiadanie dzieci. Odkrywczość polega na tym, że już nie ma problemu, czy dzieci znajduje się w kapuście, czy też przynosi je bocian. Jak zauważa Wyborcza, premier uznał, że "dzieci biorą się z podatków". Czy to jest po bożemu, panie Terlikowski?
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.