Przedsiębiorczy wrocławianie: Tanie parkingi przy Hali Stulecia
- Sześć złotych za godzinę? Nie, dziękuję - to reakcja nie tylko pana Adama, ale też wielu innych kierowców, którzy widzą cennik na nowym parkingu przy Hali Stulecia. Kierowca tłumaczy, że przyjechał na 3-4 godzin i za parking zapłaci tyle, co za wizytę w zoo. - To absurd. Myślałem, że zaparkuję gdzieś w okolicy, jak zazwyczaj, ale wszystko jest pozamykane - denerwuje się.
Jest, bo miejscy urzędnicy od dawna zapowiadali, że po remoncie ulicy Skłodowskiej - Curie w okolicy już zaparkować nie będzie można. Ci, którzy chcą zostawić auto powinni to zrobić właśnie na nowym parkingu przy Hali Stulecia, który otwarto trzy tygodnie temu. Ta, wydawałoby się patowa sytuacja, otworzyła jednak przed kierowcami i nie tylko przed nimi, zupełnie nowe możliwości.
W okolicy jak grzyby po deszczu, na prywatnych posesjach, powstają parkingi - podobne do tych, które widać w drodze na wrocławskie lotnisko. Mieszkańcy nie są drobiazgowi i nie liczą od godziny - za całodniowy postój kasują 10 zł. W weekendy i podczas dużych imprez jest ciut drożej.
- Zaczęło się od tego, że pracowałam w ogrodzie i ktoś zapytał, czy można zaparkować. Pomyślałam - a czemu by nie zarobić? W weekendy mamy najwięcej ludzi - wyjaśnia jedna z mieszkanek ul. Parkowej.
Wychodzi więc na to, że ogromnemu parkingowi rośnie konkurencja i to spora, bo jak łatwo policzyć, 6 godzin postoju w podziemnym obiekcie trzeba zapłacić 36 zł (bilet dobowy to wydatek rzędu 60 zł), a za nieograniczoną liczbę godzin na prywatnej posesji - najwyżej 20 zł. Jedn z mieszkańców ul. Parkowej tłumaczy, że prywatne miejsca postojowe, to nie tylko chęć zysku: - To także chęć pomocy samemu sobie - chcemy odkorkować swoje ulice i wjazdy na swoje posesje. Wysokie ceny miejskiego parkingu sprawiły, że ta część miasta jest sparaliżowana. Pojawił się problem polegający na napływaniu dużej liczy aut. Kierowcy zastawiają wjazdy, wjeżdżają na nasze podwórka, korkują ulice, a służby miejskie nic z tym nie robią - mówi.
Czy parkingi na posesji są legalne? - Do fiskusa tego nie zgłaszam. Co urząd interesuje, co się dzieje na moim podwórku? - mówi jedna z mieszkanek.
Dorota Bobnis-Baran, radca prawny specjalizująca się w prawie podatkowym, mówi, że kto inny, może donieść do Urzędu Skarbowego. - Urząd skarbowy sam dokona oceny, ile mogliśmy przychodu uzyskać, oszacuje go. Zapłacimy od tego podatek i ewentualnie domiar 70 proc. za nieujawnione źródła dochodu - wyjaśnia. Bobnis-Baran dodaje, że w razie kontroli, bez względu na liczbę miejsc, kara będzie.
Tłumaczy Dorota Bobnis-Baran
Na razie jednak urząd nic nie wie. Zarządca parkingu przy Hali firma Budimex napisała w odpowiedzi na nasze pytania, że konkurencji mieszkańców się nie boi: "Parking działa dopiero niecałe 4 tygodnie, to zbyt mało by rzetelnie przeanalizować relację ceny do popytu. Obecnie będziemy analizować cenę przez pryzmat obłożenia parkingu".
Budimex zapewnia też, że nie będzie z konkurencją walczyć czyli, że nie poinformuje władz miasta o tym procederze. My zapytaliśmy rzecznika wrocławskiego magistratu czy jest im po drodze z lokalną inicjatywą. Arkadiusz Filipowski odpowiedział: - Przedsiębiorczość mieszkańców Wrocławia jest powodem do dumy. Jeżeli pojawiły się nowe formy działalności gospodarczej, to tylko z pożytkiem dla wszystkich.
Posłuchaj całego materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.