"Bakterie śmigają w najlepsze" - mówią pracownicy aquaparku
Pracownicy twierdzą, że w ciągu dwóch ostatnich tygodni kilka razy mieszkańcy nie powinni byli być wpuszczani do obiektu - albo z powodu bakterii, albo z powodu wysokiego chlorowania wody.
- Świadcząc usługi na najwyższym poziomie powinniśmy dać klientom wodę całkowicie uzdatnioną i całkowicie bezpieczną. W sierpniu ten standard nie został zachowany. Bakterie śmigały w najlepsze - mówi jeden z naszych rozmówców.
Pracownicy aquaparku poprosili o zmianę głosów, ale ujawniają niepokojące informacje o sytuacji w miejskiej spółce. Sprawa zaczęła się po 4 sierpnia - odpowiedzialni za baseny nie dostali, jak zawsze, wyników cotygodniowych badań wody zlecanych zewnętrznej firmie. Już wtedy mieszkańcy kąpali się w wodzie z bakteriami, bo do wysokiego chlorowania - koniecznego w takiej sytuacji - nie doszło. Stało się to dopiero w poniedziałek po weekendzie.
- Pracownik nie dostał informacji, że było wysokie chlorowanie, przyszedł o 5.30 na zmianę. Nie dopuścił do otwarcia dwóch niecek. Aż do godz. 9. Wtedy przyszła na zmianę administracja, która podjęła decyzję o otwarciu basenu, wbrew mistrzowi zmiany. W dalszym ciągu woda nie była uzdatniona. Mistrz wysłał mejla z pytaniem dlaczego zostały utajnione wyniki od 8 do 11 sierpnia - nie było sprawozdań i procedur. A przetoczyło się wtedy przez obiekt 9 tys. osób, które kąpało się z bakteriologii. Po wysłaniu tego mejla został zwolniony - opowiada pracownik.
Aquapark - wejście do kuchni
Inni podkreślają, że aquapark zleca kolejne badania innej firmie, które również do nich nie docierają. - Doszło do tego, że przez kolejny długi weekend, kiedy obiekt był przeciążony - to już zresztą standard, bo wpuszczamy ludzi więcej, niż obiekt może obsłużyć, pozwoliliśmy na to, żeby bakterie mogły się swobodnie mnożyć.
Prezes aquaparku Krzysztof Hołub zapewnia, że z wodą w basenach w sierpniu nic złego się nie działo: - Spełniała wszelkie normy. Nasze urządzenia nie wykazały przekroczeń norm, które stawia przed nami prawo.
Ale przyznaje, że wyniki badań jednej firmy były zastanawiające. - Pojawiły się wątpliwości co do zasad prowadzenia tego badania i co do jego wiarygodności. Dlatego zleciliśmy kolejne badania, które pokazały, że nasza woda jest w bardzo dobrym stanie - wyjaśnia Hołub. A na pytanie dlaczego pracownikom nie pokazano badań odpowiada: - Nie mam zielonego pojęcia, że tak się stało, zaprzeczam, że tak się stało. Uważam, że dostali.
- Oni teraz tłumaczą, że ktoś przeoczył i nie wysłał tej wiadomości - mówią pracownicy.
Mamy zatem słowo przeciw słowu. W międzyczasie wodę w aquaparku sprawdził sanepid, próbki pobrano już po pierwszym wysokim chlorowaniu. Co wyszło? Mówi o tym dyrektor Powiatowej Stacji Sanepidu we Wrocławiu Paweł Wróblewski. - Ostatnie próbki pobraliśmy z powodu interwencji, jaka do nas wpłynęła. Procedura trochę trwa, ale dziś wiemy, że żadnych niebezpiecznych organizmów chorobotwórczych nie wyhodowano.
Ale dotarliśmy też do wewnętrznej korespondencji między pracownikami aquaparku. Jeden z nich napisał tak: "Panie dyrektorze, czy możemy otrzymywać do naszej wiadomości sprawozdania jak dotychczas, musimy wiedzieć z czym mamy do czynienia". Odpowiedź dyrektora pionu technicznego brzmiała: "Otrzymaliśmy wyniki badań - pływacki, kurbecen (to baseny w saunarium - przyp. red.) bardzo złe, sauny zewnętrzne i basen z falą mają złe wyniki. Zaplanujcie chlorowanie".
- Wygląda to jak wyścig. Sam prezes deklarował, że rok 2014 jest rokiem sprzedażowym. Wszystko ok, ale dlaczego kosztem nieświadomych ludzi? - pyta pracownik.
Krzysztof Hołub uspokaja: - Stwierdzam jedynie, że aquapark jest profesjonalnym podmiotem, który dba o zachowanie norm technicznych i parametrów wody, a podjęte przez nas działania były profesjonalne i zgodne ze standardami. Bezpiecznie można przychodzić do aquaparku, bo jest w nim najlepsza woda w mieście.
Posłuchajcie całego materiału:
zdjęcie na stronie głównej: Wrocławski Park Wodny S.A. (Wikimedia Commons)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.