Szpital w Wołowie zmienia front
NFZ ogłosił nowy konkurs po tym jak zerwał umowę ze szpitalem w Wołowie. Fundusz zdecydował się na zmianę z powodu potwierdzonych przez kontrolerów informacji o tym, że ośrodek był zamykany na noc. W sierpniu całą Polskę obiegła informacja o śmierci 60-latka, który nie został wpuszczony do budynku. Szpital zaprzeczał, ale NFZ nie dał wiary zapewnieniom że pacjenci mają nieograniczony dostęp do pomocy. Dotychczasowa umowa wygaśnie z końcem października. Natomiast już 17 października ma być wiadomo kto przejmie kontrakt. NFZ płacił dotychczas za nocną i świąteczną pomoc 60 tysięcy złotych miesięcznie.
Ostatniego dnia lipca, 60-letni rolnik ze Smogorzewa Wielkiego źle się poczuł i pojechał do pobliskiego szpitala w Wołowie, ale już z niego nie wrócił. Według pierwszych informacji zmarł na chodniku przed lecznicą, bo nikt nie wpuścił go do środka. Nikt nie próbował go ratować, mimo że w ośrodku czynny był gabinet nocnej i świątecznej pomocy.
Jak informowaliśmy 18 sierpnia br. szefostwo placówki zaprzeczyło wcześniejszym informacjom, że ośrodek jest zamykany na noc. Poniżej publikujemy jednak film nagrany przez dziennikarza z gazety lokalnej "Kurier Gmin", Emilię Zając - która udostępniła nam swój materiał nakręcony w nocy z 15 na 16 sierpnia, czyli już po śmierci 60-letniego mężczyzny. Jak podkreśla, placówka owej nocy również była zamknięta:
Co wydarzyło się w szpitalu w Wołowie bada prokuratura, my także próbowaliśmy wyjaśnić jak to możliwe, że nie udzielono mu pomocy:
W akcie zgonu napisano - niewydolność oddechowo-krążeniowa - wyników sekcji zwłok jeszcze nie ma - w szpitalu nikt nie chce mówić o tym co wydarzyło się wówczas w nocy z piątku na sobotę. (Na zdjęciu obok, żona zmarłego mężczyzny):
Starosta Marek Gajos rozmawiał z personelem i przedstawiał wtedy wersje szpitala:
Rzecznik wołowskiej komendy, Piotr Lewucha był lakoniczny, ale potwierdzał nocne zgłoszenie:
Prokuratura odmawiała podania informacji zasłaniając się dobrem śledztwa. Wołowski szpital dobrze zna dziennikarka tygodnika Kurier Gmin Emilia Zając - jak mówiła, trudno zorientować się, gdzie jest wejście i próbuje odtworzyć wydarzenia z feralnej nocy:
SŁUCHACZE RADIA WROCŁAW KOMENTUJĄ:
|
Szefowa szpitala Jolanta Klimkiewicz odmówiła nam po lipcowej publikacji komentarza, w rozmowie telefonicznej potwierdziła jedynie że szpital na noc jest zamykany i to jest normalna praktyka. Starosta o tym wie i to akceptuje:
Już po publikacji lipcowego materiału Radia Wrocław prezes Powiatowego Centrum Medycznego w Wołowie przesłała do naszej redakcji komunikat. Z jego treścią można się zapoznać poniżej:
Dla Piotra Karnieja z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zamykanie szpitala jest niedopuszczalne - placówka nie może tez odmówić pomocy, nawet jeśli pacjent jest agresywny - więc nawet jeśli tak było: - Powiem szczerze - po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, kiedy szpital jest zamykany na noc, jest to dla mnie zupełnie niepojęte. I wcale nie dziwię się, że pacjent był agresywny. Gdy jesteśmy w sytuacji zagrożenia życia, i czujemy, że jest z nami coś nie tak, staramy się uzyskać pomoc od jakiegokolwiek kompetentnego pracownika. Przyznam szczerze, że sam byłbym w tym momencie agresywny, wiedząc, że pomoc, która może być mi udzielona, nie będzie - bo są zamknięte drzwi! Nawet jeśli szpital jest remontowany, absolutnie istotne jest oznakowanie. Każdy pacjent musi wiedzieć, gdzie jest wejście, w jaki sposób jest to zorganizowane i jak można się do szpitala dostać. To musi być absolutnie czytelne, dla każdego kto przychodzi o pomoc i rodziny odwiedzającej pacjenta w szpitalu. Moim zdaniem nie zadziałały podstawowe mechanizmy skutecznego zarządzania szpitalem.
Joanna Mierzwińska (Narodowy Fundusz Zdrowia) |
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.